Ideał, czyli orgazm jednoczesny

Przyjemne ciepło rozpływa się po ciele. Obejmuje jak morska fala, kołysze, pieszcząc skórę milimetr po milimetrze. Myśli spokojnie drzemią w zakamarkach umysłu, nie przeszkadzają ciału. Otwierasz usta nie mogąc złapać powietrza i jednocześnie jest ci tak przyjemnie, że boisz się, iż zapomnisz oddychać. Czujesz dziwny spokój, mając w tym samym momencie zmysły wyostrzone do granic. Fala przyjemności przetacza się jak powódź, i gdy myślisz, że już lepiej być nie może, czujesz w sobie twardniejący tuż przed wytryskiem członek… i jego orgazm przenosi cię o kilka poziomów wyżej. 
 
Wiem, wiem, brzmi jak wizja nieosiągalnego raju, ale jest możliwe. Sprawdziłam, słowo goodgirl.
 
Mowa o orgazmie idealnym, czyli szczytowaniu jednoczesnym. Jeszcze do niedawna myślałam o tym w kategoriach bajek i mitów, jako coś co moim udziałem nigdy nie będzie. No i proszę! Samo przyszło!
 
Szczytowanie jednoczesne jakoś nieodłącznie kojarzyło mi się z seksem tantrycznym. Myśląc o tym, przed oczyma stawała mi wizja samej siebie nad ranem, słaniającej się ze zmęczenia po całonocnym maratonie patrzenia sobie w oczy i synchronizowania oddechów. Samo myślenie o tym meczy, a co dopiero praktyka. A do tego doba ma tylko 24 godziny.
Bez większego żalu pogodziłam się ze świadomością, że nie będzie mi dane poczuć na własnej skórze magii wspólnego szczytowania. Pamiętam, jak kiedyś natrafiłam na zestaw ćwiczeń, jakie należy wykonywać w trakcie stosunku, a które rzekomo działają i pomagają nauczyć się orgazmu jednoczesnego. Tylko, że ja czasem, po stresującym dniu zwyczajnie nie mogę dojść, a co dopiero stosując się do instrukcji typu: „teraz wypchnij miednice do góry i niech on wykona 20 pchnięć, jednocześnie pamiętając aby zachować równomierny oddech i żeby nasada członka uciskała wzgórek łonowy.” 
No i proszę, przyszło samo. Bez ćwiczeń, bez myślenia o tym, bez proszenia. Odlot idealny, pigułka szczęścia i raj cipkowy w jednym.
 
Poniżej link dla tych, którzy jednak wolą dojść metodycznie, drogą ćwiczeń, praktyki i instruktażu. Enjoy.
 
 
 

Lawina

Zwykle zaczyna się od chwili nieuwagi. Nieopatrznie strącony kamień spada, rozpędza się, leci coraz szybciej. Z narastającą siłą podąża w dół, niemożliwy do okiełznania żywioł zabiera ze sobą cokolwiek stanie mu na drodze. Już po chwili pędzi z ogromną prędkością, siejąc zniszczenie.
Kiedy jest po wszystkim i patrzy się na rozmiar strat aż trudno uwierzyć, że zaczęło się od jednego małego kamyczka.

Tak właśnie wygląda różnica zdań miedzy dwojgiem ludzi, którzy darzą się gorącym uczuciem…