Woman on Waves

Organizacji Woman on Waves nie trzeba nikomu przedstawiać  Od pewnego czasu nie ma już konieczności udawania sie do pływającej kliniki aborcyjnej w wiadomym celu.  Otóż, do 12 tyg ciąży można dokonać aborcji medycznej, przy użyciu leków dostarczanych przez serwis woman on web, także na terenie Polski (sprawdzone!):

Wspieramy legalną i bezpieczną aborcję. Jeśli mieszkasz w kraju, gdzie kobieta nie ma dostępu do bezpiecznej aborcji, najlepiej i najbezpieczniej jest wykonać ją samodzielnie do 12. tygodnia ciąży używając dwóch leków Mifepristonu (znane też jako tabletka aborcyjna, RU 486, Mifegyn, Mifeprex) oraz Mizoprostolu (Cytotec, Arthrotec, Oxaprost , Cyprostol, Mibetec or Misotrol).
W ten sposób wykonana medyczna aborcja jest skuteczna w ponad 97%.
Jeśli mieszkasz w kraju, w którym nie ma dostępu do bezpiecznej aborcji, a chciałabyś ją wykonać przy użyciu Mifepristonu i Mizoprostolu, odwiedź stronę Women on Web www.womenonweb.org. Jest to internetowy serwis medyczny, który połączy cię z lekarzem i zapewni ci medyczną aborcję.

 

 

Zaszufladkowano do kategorii aborcja

Na zawołanie

Wnioskując z tego, co podają statystyki, co czytacie i czego u mnie szukacie – 50% odwiedzających interesuje aborcja przy użyciu ziół. Jeśli chodzi o mejle, to na każde dziesięć, osiem z nich porusza temat wywołania poronienia w warunkach domowych.
Smutne, bardzo smutne jest, że w XXI wieku kobiety, mieszkające w kraju należącym do UE, są zmuszone uciekać się do metod z przed stuleci. Każdy taki przypadek, to osobista tragedia. Nigdy nie oceniam, zawsze staram się zrozumieć i, jeśli mogę, pomóc. Niestety, jestem również do bólu szczera, co nie zawsze jest dobrze odbierane. Mówię jasno, że zioła poronne działają jedynie w 60% przypadków, a ich zastosowanie musi być uzupełnione wizytą u ginekologa. I tu pojawia się problem, bo niektórzy oczekują, wręcz domagają się 100% skuteczności. Życzenie niemożliwe do spełnienia.
Inna kategoria, to ci, którzy wychodzą z założenia, że nieszczęście jakie się im przytrafiło, czyli ciąża, uprawnia do wysuwania wszelkiej maści kategorycznych żądań – „bo mi się należy”. Taka postawa zdarza się zarówno wśród kobiet, jak i ich partnerów, którzy (ku mojemu zaskoczeniu) nieraz piszą w imieniu swoich kobiet. Tutaj muszę uspokoić wszystkich – nie ma możliwości podania ciężarnej ziół poronnych bez jej wiedzy – ten pomysł proszę wybić sobie z głowy.

Pragnę również przypomnieć piszącym do mnie w sprawie ziołowej aborcji, że nic nie muszę. Pomagam… bo mogę, robię to bezinteresownie. Ci, którzy sobie o tym zapomną, mogą również zapomnieć, że podzielę się posiadaną wiedzą.

A, jeszcze coś – nie skyp’uję, nie używam gg, nie udzielam informacji w żadnej innej formie, niż drogą mejlową.

Zaszufladkowano do kategorii aborcja

Panta Rei

Wszystko płynie, zmienia się, rzeczywistość jest w nieustającym ruchu. Zmienia się Właściciel, zmieniam się ja, ewoluujemy. Kiedyś kurczowo trzymałam się tego, co poznane i znajome, pragnąc na zawsze zatrzymać chwilę szczęścia. Skoro jest cudownie, to dlaczego nie ma tak być już zawsze, prawda? Nic bardziej błędnego. Można wyrządzić nienaprawialną krzywdę związkowi, uparcie trzymając się utartych, sprawdzonych szlaków. Trzeba szukać nowych dróg, wkraczać na dziewicze terytoria. I nie chcę tu słyszeć bzdur, że po kilku latach nic nowego między dwojgiem bliskich sobie osób (zakładając oczywiście, że nadal są sobie bliscy;) odkryć się nie da. Uwierzcie, że się da, wystarczy naprawdę chcieć.

Wiele razy zadawano mi pytanie, jakim cudem Właściciel i ja jesteśmy nadal razem. Za kilka dwa miesiące będzie 12 rocznica, nie ma w tym żadnych cudów, jest za to ogrom dobrej woli, chęć zrozumienia i mnóstwo pracy (boże, toż to brzmi jak orka w polu!). Wiadomo, każde z nas jest człowiekiem, mamy lepsze i gorsze dni. Taki mega długi związek, gdzie żadną ze stron nie łączy urzędowy/papierowy/prawny przymus, stanowi nie lada wyzwanie. Uwielbiam wyzwania, dla nich żyję. Spokój bywa miły na chwilę, na dłuższą metę powszednieje i zamienia się w nudę, a ta jest jak śmierć kliniczna. Gdzie pożądanie, ogień, namiętność, głód poznania?! Brrrr. Nie ma po tym śladu.

Wszystko płynie, zmienia się, przeobraża… Z pogubionego dzieciaka, którym byłam, wyrosła świadoma siebie kobieta. W międzyczasie dorosła przy nas Latorośl, chwilami trudno mi uwierzyć, że jestem matką 15 latki. Kiedy ten czas minął?!

Panta rei… dlatego zawsze, kiedy czuję, że w moim życiu/związku/otoczeniu jest idealnie (tak jak teraz), radość przyćmiewa świadomość, że się to skończy. Ale też, gdy jest strasznie nie rozpaczam, bo wiem, że to stan przejściowy. Nic nie jest nam dane na zawsze.

Wszystko płynie… problemy pod tytułem „co zrobić z Latoroślą na weekend” zastąpił przymusowy klimatyczny celibat i myślenie, gdzie wysłać 15tke bodaj na kilka dni. Cholernie ciężko się uskutecznia BDSM z nastolatką pod jednym dachem. Zdrowy rozsadek podpowiada, że znacznie lepszym wyjściem dla wszystkich byłaby pusta chata, a to na chwile obecną nieosiągalne.

Panta rei… przepadło gdzieś ciśnienie, które miałam, by nauczać, oświecać, edukować. Szkoda mi czasu i energii na walkę z wiatrakami, ileż można burzyć stereotypy i wkładać kij w mrowisko. Przestało mi zależeć na innych, bo zrozumiałam, że większość to idioci, więc nie warto. Co do trafności mej oceny, to utwierdzają mnie w tym co rusz nowe mejle… Jak czytam list od panny w 3 miesiącu ciąży, która wpadła na pomysł by problem rozwiązać przy pomocy ziół, to opada mi wszystko, nie tylko ręce. Niech sobie zdychają z rozkładającym się płodem beze mnie. Dlatego ogłaszam wszem i wobec, że nie udzielam porad z zakresu ziół aborcyjnych w przypadku gdy płód ma więcej niż 8 tyg.

Wszystko płynie… muszę przyznać, że nawet na rodaków się uodporniłam, nie drażnią mnie aż tak swoją polskością rodem z lat 80, prezentami dla księdza i tekstami z gatunku: ” ty to musiałaś wcześnie zacząć, skoro masz już taką dużą córkę”. Polskie matki… smutne, szare, umęczone. Silą się na ambitne dyskusje o wyższości żydówek z King’s Hgwy nad tymi z Boro Park, bo te pierwsze nie każą szorować podłóg na kolanach. Patrzą na mnie jak na odmieńca, z normalną pracą, żyjącego od laaaat bez ślubu, na dodatek nie robię tajemnicy, że nieszczególnie kręci mnie posiadanie potomstwa, bo wolę się wysypiać. No i najgorsza ze zbrodni jaką można popełnić – nie posłałam córki do bierzmowania, właśnie ze względu na owy prezent dla księdza. Przecież on jest od tego jak dupa od srania, gdzie tu powołanie i obowiązek! Owieczki ma pasać, nie strzyc!

Słyszę od znajomych, że tego w już Polsce nie ma, że się wiele pozmieniało i znormalnieliśmy w ojczyźnie. Wygląda więc, że mamy w Wielkim Jabłku rezerwat gatunku poważnie zagrożonego wymarciem: post komunista kato polak konserwatysta.

Kocham ich wszystkich, jak przystało na istotę pełną współczucia i empatii.

Polki kretynki

Wkurzają mnie idiotki. Szczególnie głupota i bezmyślność rodaczek mnie drażni. Dawniej było mi ich szkoda, wszak padły ofiarami najbardziej restrykcyjnego prawa aborcyjnego w EU, a to samo w sobie stanowi doskonale podłoże do wszelkiej maści aktów desperacji. Dlatego, z dobroci serca i altruizmu napisałam, czas jakiś temu, kilka postów o aborcji przy użyciu ziół. Zawsze powtarzałam, że kobieta powinna mieć prawo wyboru, a decydowanie o własnym ciele, zdrowiu i życiu jest tego filarem. Dlatego dzieliłam się posiadaną wiedzą.

Ostatnio zaczęłam dochodzić do wniosku, szalenie smutnego zresztą, że może faktycznie lepiej by decydowano za Polki kretynki, które mądrością nie grzeszą. No bo jak nazwać to, gdy panna zgłasza się z prośbą o pomoc, w 12 tygodniu ciąży i jej jedynym zmartwieniem jest, czy lekarz wykryje w organizmie obecność dong quai, które ma zamiar użyć do wywołania poronienia. Wyć mi się chce gdy coś takiego czytam. One traktują zioła poronne jak herbatkę z rumianku. Myślą, że wezmą, pójdą później do pracy i przeżyją dzień jak zwykle. Nie biorą zupełnie pod uwagę tego, że mogą się wykrwawić na śmierć, i lepiej by miały pod ręką dużo środków opatrunkowych, czekoladę, oraz muszlę klozetową w zasięgu ręki. To, że coś jest naturalne, nie znaczy wcale, żel nie jest szkodliwe i nie daje efektów ubocznych.

Dziewczyny, myślcie – to nie boli!

Zaszufladkowano do kategorii aborcja

Rzuć kamieniem

Shoshi znam od trzech lat. Atrakcyjna miniaturowa brunetka, matka trójki dzieci, żydówka. Mądra mądrością osoby, która wiele widziała i niewiele potrafi ją zaskoczyć. Cenię jej rozsądek i opanowanie, umiejętność patrzenia na życie z dystansem. „Miałam kiedyś aborcję” – pamiętam dokładnie moment, kiedy to powiedziała. Letnie słonce grzało za oknem, piłyśmy kawę i rozmawiałyśmy o niczym istotnym. Zatkało mnie na sekundę, na jedną jedyną chwilę odebrało mi mowę. Nie czekała aż odzyskam głos, kontynuowała, jakby raz zacząwszy, musiała opowiedzieć do końca. „Miałam 40 lat i moje dzieci były już dorosłe, najstarsze miało 23 lata.” – nie wiem, czy mi się wydaje, czy rzeczywiście przygląda mi się uważnie, starając się odczytać moje myśli. „Mąż nie odżywał się do mnie przez 4 miesiące, uważał, że powinnam urodzić. Mężczyznom tak łatwo powiedzieć” – westchnęła – „Nie mają pojęcia.”

Mayumi pochodzi z Tajwanu. Jest pierwszą i jedyną Azjatką, z którą udało mi się zaprzyjaźnić. Otwarta, wykształcona w kalifornijskim Berkeley, bardzo „zachodnia”. Moja równolatka. „Usunęłam ciążę dwukrotnie. Nie jestem z tego dumna i trzymam to w tajemnicy.” – opowiada – „Mama zadzwoniła do mnie dwa dni po aborcji, mówiąc, że śniło jej się, że miałam kłopoty. Żarliwie zaprzeczyłam, będąc niesamowicie zaskoczona. Skąd wiedziała?” – zastanawia się Mayumi. Z poczuciem winy udałam się do świątyni,  zapalić święcę w intencji nienarodzonego dziecka. Było mi bardzo smutno.”

Jenny jest Amerykanką, jej rodzice wykładają na jednym z nowojorskich uniwersytetów. Typowi przedstawiciele amerykańskiej klasy średniej. Pasją Jenny jest malarstwo i temu chciałaby się poświęcić. Rodzice obiecali zapłacić za drogie prywatne studia. Na nieszczęście, Jenny zaszła w ciążę z kolegą z klasy. „Ja naprawdę chciałam to dziecko” – mówi cicho – „… ale mama po prostu wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do lekarza. Gdy spytałam ‚dlaczego’, powiedziała, że nie pozwoli mi przez taką głupotę zmarnować sobie życia.” – słyszę smutny glos Jenny.

Krystyna miała dwie kilkuletnie córki i w ręce bilet do Ameryki, gdy odkryła, że jest w ciąży. W domu bieda aż piszczy, wyjazd był jedyną szansą na poprawę losu rodziny. Na wszystko była przygotowana, tylko nie na to. Zabieg odbył się w prywatnym mieszkaniu, w strachu, tajemnicy i pośpiechu. Starała się nie widzieć, że jest brudno a od lekarza czuć alkohol. Nie mogła narzekać, nie miała prawa. Ona właśnie to prawo łamała. Wiedziała, że cena zabiegu jest zbyt niska by marudzić, a więcej pieniędzy nie miała. Nie stać ją było zapłacić o 3 tysiące złotych więcej za czystość i komfort.

Każda z nich jest inna, pochodzą z rożnych części świata, różnie zostały wychowane. Łączy jedno: usunęły ciążę i żadnej z nich ta decyzja nie przyszła łatwo.

Jestem przeciwniczką aborcji. Uważam jednocześnie, że fundamentalnym prawem każdej myślącej jednostki, jest prawo wyboru. Ważne, żeby ten wybór był, by nie stawiać pod ścianą wszystkich, nie przyklejać etykietek dzieciobójców. Jakoś dziwnie nasuwa mi to skojarzenia z kontrowersyjną grą komputerową: „Uderz Dziwkę”. Wystarczy zamienić ‚dziwkę’ na ‚ta co usunęła ciąże’ by dostosować produkt do polskiego rynku. Właśnie to jest straszne. Te ogromne emocje wokół tematu, w lwiej części emocje negatywne. Kościół podlewa oliwy do ognia, ale to nie dziwi, wszak księża dzieci lubią, bez względu na płeć. Lubią też mieć zapewnioną stałą dostawę owieczek do pasienia, co jedna z najbardziej restrykcyjnych ustaw aborcyjnych w Europie im zapewnia.

Dziwi mnie jedno: dlaczego Polacy, z całego Dekalogu wybierają akurat piąte „Nie zabijaj”? Skąd ta wybiórczość? Czemu, zamiast ilustrować piąte przykazanie zdjęciem płodu w macicy, nie wybiorą jakiegoś innego, na przykład „Nie cudzołóż”? Można by ogłosić narodowy konkurs na najlepszą ilustrację siódmego przykazania. Chętnie wezmę udział. 

I jeszcze na koniec:

 

Autor cytowanego ponizej tekstu: Andrzej Koraszewski; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,3637
Obawiam się, że na spór o aborcję, czyli na spór o planowanie rodziny, patrzeć musimy z perspektywy świata — Afryki, Indii, Meksyku, Iranu, ale również Polski. Ponieważ dyskutujemy o normach etycznych, należy postawić pytanie czy jesteśmy przeciwnikami planowania rodziny przy pomocy nowoczesnych środków medycznych nie tylko w dzisiejszej Polsce, ale również w Etiopii, czy w Somalii? Czy tym rozważaniom o etyce towarzyszy obraz kobiety trzymającej w ramionach dziecko konające z głodu? Czy stawianie znaku równości między zniszczeniem plemnika a zabójstwem człowieka nie prowadzi przypadkiem do lekceważącej postawy wobec ludzkiego życia?

***

Siostra mojej znajomej zaszła w ciążę i lekarze stwierdzili czworaczki. Ze względu na stan zdrowia matki byli przekonani, że donoszenie tej ciąży jest niemożliwe, że wszystkie cztery płody będą musiały zginąć. Dzięki nowoczesnej medycynie możliwe było usunięcie trzech płodów i urodzenie czwartego. Czy popełniono trzy morderstwa, czy uratowano jedno życie?

Zrób to sam – przepisy/przypisy

Zgodnie z zamówieniem, odnośniki do stron traktujących o ziołach poronnych oraz dawkowanie.

http://www.sisterzeus.com/List.htm – kompletna lista ziół aborcyjnych na, moim zdaniem, najlepszej stronie dotyczącej tego tematu. Dawkowanie, szczegółowe wskazówki co z czym i kiedy, wyczerpująco opisane efekty, a także opis skutków ubocznych.

Krok po kroku, począwszy od „planu akcji”, jak również nowe spojrzenie na ‘alternatywne’ działanie witaminy C.

Zanim na początku lat siedemdziesiątych zalegalizowano w USA aborcje, witamina C była szeroko stosowana w przerywaniu ciąży, można na ten temat znaleźć sporo ciekawych materiałów w necie.

Nie ma się co śmiać, nie mowa tu o dawkach stosowanych przy przeziębieniu czy grypie. To nie szarlataneria. Mówimy o dawkach 6 – 10 gram w ciągu 24 godzin, przez czas około tygodnia. Ważne jest utrzymywanie stałego stężenia w organizmie.

Vitamin c can be taken internally as an emergency contraceptive during the time between ovulation and when menstruation is expected. Apparently the ascorbic acid interferes with the production of progesterone. Progesterone is needed to prepare the uterus for pregnancy as well as maintain a pregnancy.

Look for the synthetic form of vitamin c, it should contain no bioflavinoids, and should say in the ingredients ascorbic acid. It is easily obtained from the local grocery store or pharmacy.

Vitamin c (ascorbic acid) is one of the less toxic and less dangerous choices for terminating pregnancy, which seems to be fairly effective. Don’t mis-understand less toxic or less dangerous, to mean that vitamin c is not with out risks. The risks remain the same in regards to how far along the pregnancy is progressed, which determines your risk of incomplete abortion and hemorrhage. Vitamin C should also not be used by anyone with sensitive kidneys, kidney stones, or other kidney problems.

When deciding how much vitamin c to take, take into consideration, your body weight, fat vs muscle, whether you smoke tobacco (tobacco messes with vitamin c uptake), do you already take a vitamin c supplement? For a confirmed pregnancy with a test, for an average woman, whose menstruation is no more than two weeks overdue, 10-12 grams per day should be sufficient. I prefer a slightly higher dose, than Rebecca Chalker mentions in her book, do what feels right to you. Divide your total grams for the day into equal doses, equally spaced. Doses consisting of one 500 mg tablet per hour are most common. It is helpful if you have a watch with a timer to set it to go off to remind you to take your dose. I think it is important to keep a constant level circulating in the body, I think waking during the night once or twice will help to maintain this. Vitamin C is water soulable, so excess is removed from the body by the kidneys, which may be why this remedy is rough on the kidneys of sensitive individuals.

There can be side effects from taking mega doses of vitamin C. Most of the more serious ones occur from extended use. With 10 day maximum used here, these are unlikely to occur. The short term side effects you may experience are constipation or diarrhea, headaches, upset stomach, abdominal cramps, hot flashes, and/or rashes.

Tutaj podaję linki do stron organizacji, które same o sobie mówią, że są nadzieją kobiet w krajach, gdzie aborcja jest nielegalna:

http://www.womenonwaves.org/set-443-pl.html?lang=pl – jest i po polsku!

http://www.womenonweb.org/index.php?lang=pl  – ta strona także jest po polsku

http://www.orgonelab.org/contracep.htm  – aborcje przy użyciu ziół, język angielski

http://slingshot.tao.ca/displaybi.php?0082011

http://nwo.media.xs2.net/articles/herbalabortion.html

Wielu lekarzy w USA, obok powszechnie dostępnych farmaceutyków, równolegle stosuje i wierzy w metody naturalne. Część z nich uznaje aborcję ziołową jako zdecydowanie mniej inwazyjną i niebezpieczną, niż aborcja chirurgiczna. Są i tacy, którzy do 8 tygodnia są zwolennikami jedynie ziołowych metod, jako najmniej szkodliwych dla zdrowia i psychiki kobiety.

Tak jak poprzednio, jestem otwarta na wszelkie rozsądne komentarze i sugestie czytelników. Jeśli jest coś co pominęłam, bądź co Was szczególnie interesuje, proszę dajcie znać. Adres mail znajdziecie w zakładce „O mnie”.

 

Zaszufladkowano do kategorii aborcja

Zrób to sam, czyli aborcja dla zdesperowanych

Fundamentalnym prawem każdego człowieka jest prawo do decydowania o sobie. Niewolnictwo zniknęło w mrokach przeszłości, wydawałoby się wiec, że jest dobrze, bo przecież wszyscy jesteśmy wolni. Smutna prawda jest taka, że jedni są wolni mniej a inni bardziej.Nie da się normalnie żyć będąc „trochę wolnym”, bo jakość życie, gdzie w kwestiach zasadniczych decydują za kobietę „mędrcy”, jest wątpliwa. Owi mędrcy uważają, że są znacznie bardziej kompetentni niż jakaś tam głupia niewiasta, do kierowania jej życiem.

Cóż więc pozostaje? Powrót do korzeni, choć może powinnam powiedzieć, do przeszłości…

Każda pragnąca mieć wpływ na swoje życie kobieta, w trosce o własne dobro powinna posiąść pewną wiedzę. Wiedze na temat tego, co zrobić, kiedy jest się w „sytuacji bez wyjścia”.

Od zarania dziejów kobiety pragnęły mieć wpływ na własną seksualność, a co nierozerwalnie się z tym wiąże – na swoje życie. Posiadanie tej wiedzy było na tyle niebezpieczne, że kościelni inkwizytorzy karali za nią śmiercią. Płonęły stosy z nieszczęśnicami, których jedynym przestępstwem była wiedza o tym, jak skutecznie pozbyć się ciąży.

Dziś na szczęście stosy już nie płoną, można natomiast trafić do wiezienia…. Czyli postęp jest. Jeszcze jakieś 1000 lat i będzie całkiem dobrze 😉

Co może zrobić kobieta mieszkająca w kraju, gdzie decyduje się o sprawach reprodukcji za nią, w przypadku awarii? Wziąć sprawy w swoje ręce!

Przede wszystkim trzeźwo i spokojnie pomyśleć co w takiej chwili jest dla niej najlepsze. Bez presji pomyśleć o sobie, przede wszystkim o sobie.

Wiem, dzieci nie robi się samemu, ale niestety biologia tak to wymyśliła, że koszty wychowania potomstwa w przeważającej części spoczywają na kobiecie. To jej organizm przez 9 miesięcy jest obciążony przez ‘gościa’. To ona musi podołać trudowi wydania go na świat, a później morderczej pracy wychowania. Ten kto nie wstawał co dwie godziny w nocy do płaczącego dziecka nigdy tego nie pojmie. To wszystko kosztuje, a płaci za to organizm samicy.

Cudownie jest oglądać spokojne, śpiące niemowlę i mówić, że to cud. Szczególnie, jeśli się nie ma prawie żadnego wkładu w ów cud.

Wracając do myśli przewodniej – co zrobić w razie awarii? Mając wszystko przemyślane na tyle na ile pozwala stan umysłu w tak dramatycznej sytuacji, rozważyć dostępne opcje. Oczywiście nie te dostępne w ramach polskiej służby zdrowia, bo ta przecież nie daje żadnych. Ale czasem można wykorzystać pewne luki w systemie.

Normalnie dostępna pigułka „po”, czyli Postinor. W USA dostępna w każdej aptece bez recepty dla kobiet powyżej 18 roku życia. W Polsce także dostępna, przypuszczam że nadal jedynie na receptę, do tego nie każdy ginekolog chce ją przepisywać. Skuteczna jedynie do 72 godzin po wypadku przy pracy, czyli im wcześniej wzięta, tym skuteczniejsza. Miałam okazję sprawdzić ją na sobie, żyję i mam się dobrze, a liczba potomstwa pozostała bez zmian.

Kolejnym wyjściem jest założenie spirali wewnątrzmacicznej tzw. wkładki. Nie, nie w ramach antykoncepcji, przecież rozmawiamy o przypadku, kiedy antykoncepcja zawiodła. Zrobiona ze stopu miedzi, działa drażniąco na śluzówkę macicy, uniemożliwiając zagnieżdżenie się zapłodnionego jajeczka. Istotne jest, aby spirala została założona jak najszybciej. Problemy z dostępem? Jak najbardziej – wielu lekarzy nie chce jej zakładać pacjentkom, które jeszcze nie rodziły, plus preferują oni określone dni cyklu na umieszczenie spirali. Obawiam się, że istnieje spore prawdopodobieństwo trafienia na lekarza, który ze względów światopoglądowych jej nie założy.

Istnieją także kombinowane mieszanki hormonów, wyłącznie na receptę i indywidualnie dobrane do przypadku. Szukanie lekarza, który będzie miał wiedzę i ochotę pomoc nam w ten sposób, graniczy ze znalezieniem igły w stogu siana.

To tyle z powiedzmy, że normalnie dostępnych kół ratunkowych.

Co zrobić, jeśli powyższe metody nie wchodzą rachubę, a decyzja została nieodwołalnie podjęta?

Wtedy nie pozostaje nic innego, jak sięgnąć po wiedzę czarownic. Każde z opisanych poniżej ziół można znaleźć w książkach zielarskich i słownikach wraz z opisem właściwości, pomijając oczywiście właściwości o których tutaj piszę. Aborcja to taboo, a umieszczając pełny opis działania np. takiego blue kohosh autor gwarantuje sobie, że jego książka nigdy nie zostanie dopuszczona do druku.

Stanowczo przestrzegam przed lekkomyślnym stosowaniem poniższych ziół.

To nie są zwyczajne herbatki ziołowe, i co za tym idzie niewłaściwie stosowane mogą doprowadzić do poważnych komplikacji.

W USA gdzie mieszkam, wielu ginekologów pochodzących z Azji zna i stosuje te zioła, gdyż są bardzo skuteczne i stosunkowo bezinwazyjne w porównaniu z tradycyjną aborcją.

Grupa ziół o której mowa to tzw. emmenagogues, a dzielą się one na dwie grupy: wywołujące miesiączkę, i te poronne.

Działają w różny sposób i te wywołujące miesiączkę są stosowane przeważnie w przypadkach kiedy ciąża jest wykluczona, a brak menstruacji jest spowodowany czym innym.

Do najłagodniejszych należy pietruszka (natka), ginger i rozmaryn. Polecam w przypadku kiedy ciąża jest wykluczona, ale okres i tak pojawić się nie chce. Nie będę pisać jak je przygotować i dawkować, chyba, że czytelnicy wyrażą taką wolę.

Silniejszymi właściwościami charakteryzują się: jałowiec, daucus carota (dzika marchew) , black kohosh (cimicifuga racemosa).

Ostatnia grupa to zioła typowo poronne, używane wtedy kiedy celem jest usuniecie ciąży.

Blue cohosh (callophylum thalictroides) używany przez Indian, zawierający dwie substancje wywołujące skurcze macicy, z których jedna działa jak oksytocyna, druga – caulosaphonin występująca wyłącznie w blue cohosh, także wywołuje oksytocynopodobne skurcze macicy. Wśród Indian blue cohosh stosowany jest od pokoleń zarówno jako środek poronny, jak i przyśpieszający i ułatwiający poród, podawany w ostatnich 2- 4 tygodniach ciąży. Azjatyccy ginekolodzy stosują go również u kobiet, które przez wiele lat stosowały pigułkę antykoncepcyjną, w celu odnowienia tkanki wyściełającej macicę.

Właśnie w ten sposób sama odkryłam blue cohosh – mój doświadczony ginekolog jest Chińczykiem.

Jednym z najsilniej działających poronnie, i co za tym idzie najskuteczniejszym ziołem jest Dong Quai (angelica sinesis), zwana damskim żeńszeniem. W niewielkich dawkach działa normalizująco na system reprodukcyjny, pomaga osiągnąć równowagę hormonalną.

Jak najdalej od Dong Quai powinny trzymać się osoby o słabej krzepliwości krwi i nadciśnieniu, a także diabetycy i osoby z problemami sercowymi. Nie zaleca się wykonywać aborcji przy pomocy tego zioła po 8 tygodniu ciąży, gdyż wzrasta znacznie ryzyko krwotoku, jak również ze względu na konieczność mechanicznego czyszczenia macicy. Aby uzyskać pożądany efekt zwykle wystarczy około 10 dni terapii, dlatego najpóźniej można zacząć używać Dong Quai w 6 tygodniu, zakładając, że poronienie nastąpi około 8 tygodnia ciąży. W USA zioło to dostępne jest powszechnie w sklepach zielarskich i chińskich aptekach, w rożnych formach. Na półkach stoi zwykle w towarzystwie Blue i Black kohosh, Evning Primrose (oenother hookeri), Cotton Root Bark (gossypium hirsutum) oraz Pennyroyal (hadeoma pulegoides) i Tansy (tanacetum vulgare) – dwa ostatnie charakteryzują się bardzo wysoką toksycznością.

Przypominam, że powyższy tekst ma charakter wyłącznie edukacyjny, nie powinien być traktowany jak materiał instruktażowy, nikogo nie zachęcam do aborcji, wspominam jedynie o dostępnych ziołowych alternatywach.

Chętnie odpowiem na jakiekolwiek pytania związane z tematem, a w razie zainteresowania czytelników, zamieszczę tekst dotyczący dokładnego stosowania i dawkowania wyżej opisanych ziół.

Zaszufladkowano do kategorii aborcja