Zmiany – wpisy zabezpieczone hasłem

Życie wymusiło na mnie wprowadzenie pewnych zmian. Od tej pory, większość wpisów, a na pewno te intymne zostaje zabezpieczona hasłem. Zainteresowanych otrzymaniem hasła –  proszę o kontakt na mejl.

Bez obaw, strona nadal jest darmowa, hasło podaję bezpłatnie. Chodzi tylko o ograniczenie pewnej grupie osób dostępu do strony, oraz zawartych na niej treści.

Ulegam

Przez długi czas postrzegałam uległość jako coś niegodnego. Rodzaj wady, bądź ułomność. Pragnienie, by zapomnieć się i ulec, zdawało się czymś uwłaczającym. Kłóciło się z wizją samej siebie. Uważałam się za zdeklarowaną masochistkę, zaś w mym mniemaniu jedno wykluczało drugie.

Jak to, XXI wiek a ja chcę oddać się mężczyźnie jak pensjonarka? Silna, zdecydowana, twardo stojąca na ziemi, a marzy jej się uległość? Cholerny paradoks.

Uległa? To dobre dla niezdecydowanych panien szukających przewodnika przez życie i świat, bo same nie dają rady go ogarnąć – myślałam.

Uśpić rozum, zakneblować myśli, zamknąć w pudelku rozterki.

Mogę? Powinnam? O boszeee, co on sobie o mnie pomyśli… Czy inne też takie były, czy tylko ja mam dziwne pragnienia? Te i inne myśli kłębiły się na początku. Czas pokazał, że zupełnie niepotrzebnie zaprzątałam sobie nimi głowę.

Ulegam, dzięki temu osiągam spełnienie całkowite. Ale nie tak zwyczajnie – rzecz w tym, by zostać pokonaną, poskromioną. Rozsadek i duma krzyczą NIE! Psyche staje dęba, zaplatało się w sprzecznościach. Bo ulec chce tylko niewielki pierwiastek skomplikowanej natury…

Długo, długo później zrozumiałam, że jedno i drugie ma ze sobą wiele wspólnego. Masochizm i uległość przenikają się, u mnie stopiły się w jedno. Ciało ulega i poddaje się łatwo, psyche to inna sprawa. Schowałam dumę, na znak pokory pochyliłam głowę, pozwoliłam posiąść duszę. Wtedy stał się cud – otworzyły się drzwi do innego poziomu egzystencji.

Ale najpierw były randki, sprawdzanie drugiej strony jak w pokerze, kilka lat mieszkania razem, wspólne finanse i kłótnie o drobiazgi.

Dawno, dawno temu uległam po raz pierwszy… ale to zupełnie inna historia.

 

Uwaga troll

Nie wiem, czy jestem jedyna, czy na innych blogach też się panoszy, straszy, obraża i odgraża.

oto próbka:

bongage i wiązanie, hahahahaha. Naoglądałaś się pornoli i myślisz, że tak jest naprawę, dziecko, co Ty masz w głowie. Przecież to wszystkie hardporno, to wymysły wyobraźni dla takich dzieci jak Ty. Kompromitujesz się, nie masz pojęcia o ortografii nawet, a chcesz być pisarzem, zejdź na ziemie. Na dodatek cwana smarkulo pójdziesz siedzieć. ” Mieszkam w Nowym Jorku” hahahahaah, aż monitor ze śmiechu oplułem, Ty nigdy nie będziesz mieszkać w NY

 

Zalecany treatment – ignorować.

Odwaga

Gdyby odwagę mierzyć na podstawie nagich zdjęć, wyjdzie żem tchórz. Gołe piersi tylko czasem, cipka on full display absolutnie nie. Niestety, nie kręci mnie spread eagle.

Dlaczego o tym piszę? Ano niektórzy pytali, czemu dziewczyny nie są całkiem  rozebrane.

Nie są, ponieważ zgodziły się wziąć udział w projekcie artystyczno-erotycznym, nie w porno. Moim celem nie było wywalenie cipy, lecz podana ze smakiem erotyka. Erotyka, której nie będą wstydziły się firmować swoją twarzą.

I jak to zwykle bywa, potwierdziło się, że krowa co dużo ryczy, mało mleka daje – koleżanki, te wyzwolone, które nieraz już przyganiały memu życiu w ascezie (czytaj: bez wymiany partnerów) – wycofały się.

Tłumaczyły, że nie są jeszcze gotowe na udział w tak kontrowersyjnym projekcie. Usłyszawszy to, parsknęłam śmiechem.

Widać, podpisanie własną twarzą popełnionych czynów czy podjętych decyzji, to dla niektórych himalaje odwagi cywilnej. Oni wolą pozostać na nizinach.

Aspołeczna suka

Chodź dziecię, ja cię uczyć każę – jakoś tak to szlo.

Zastanawia mnie czy panowie, mający dominujące skłonności, wychodzą z założenia, że ulegle damy to idiotki.
Myśl owa zrodziła się i nie chce mnie opuścić, zaś powodem są skłaniające do refleksji doświadczenia. Nie wiem jak temat wygląda w PL, ale w Wielkim Jabłku normą jest, nazywając po imieniu – mentorstwo za dupę.
Doprawdy nie pojmuję, skąd narodziła się idea pt. tytułem: „Jestem od ciebie dekadę (lub więcej) starszy wiec cię nauczę uległości”. I wcale nie pyta jeden z drugim, czy czasem nie mam już nauczyciela. A może ja się nie mam ochoty niczego od tych panów uczyć? Wiem, myśl zgoła szalona. Jak uległa, masochistka na dodatek, może nie dokształcać się ustawicznie w suczym rzemiośle? Najlepszy moment przychodzi, kiedy w końcu udaje mi się dojść do głosu i oznajmić, że nalezę do kogoś. A, to będziesz musiała zapłacić, skoro seksu nie będzie. (!)
Więc omijam, szerokim łukiem obchodzę opisanych delikwentów, a że na czole napisane nie mają „mentor”  – stąd trafia się i normalnym, bogu ducha winnym samcom.
Profilaktycznie wredna, aspołeczna suka ze mnie.

Dzieci

Gdzie wychodzicie? Zostawcie mi nazwę i adres klubu – to Latorośl, chwilę przed tym, nim zamkniemy za sobą drzwi i udamy się na play party.

Słucham?! – wypluwam z siebie zaskoczona.

Przecież to normalne, że mieszkając pod jednym dachem, mówimy gdzie wychodzimy. To kwestia szacunku do współmieszkańców. Sama mnie tak uczyłaś – ze stoickim spokojem wyjaśnia nastolatka.

Czasem bycie rodzicem dopada w najmniej spodziewanym momencie.

Dla każdego?

BDSM ma się doskonale. Wyszło z komórki pod schodami i zajęło honorowe miejsce przy stole. Wszystko to za sprawą Fifty Shades of Grey. Wątpliwych lotów literatura okazała się biletem do publicznej świadomości. Kiedyś była Danielle Steel i harlequiny, dziś rolę dyżurnego romansidła spełnia trylogia Greya. Uzbrojone w wiedzę zaczerpniętą ze wspomnianej lektury, dzierlatki i nie tylko, wybierają się na poszukiwanie mastera marzeń, który spełni wszelkie ich pragnienia i fantazje. Później na imprezach klimatycznych spotyka się ciasno zbite stadka gąsek, które intensywnie strzelają oczami na boki, w nadziei, że ktoś je upoluje.

Na szczęście na Grey’u świat się nie kończy, i pojawiło się kilka innych inicjatyw na rzecz odmitologizowania praktyk sadomasochistycznych. W styczniu tego roku, na festiwalu Sundance miała miejsce premiera filmu dokumentalnego Jamesa Franco Kink –  BDSM’owa rozrywka online, pokazana od kuchni… trailer poniżej.

W grudniu 2012 Harvard University przyznał oficjalnie status dodatkowych nieobowiązkowych zajęć dodatkowych grupie specjalizującej się w bondage i dominacji. Podążając dalej tym tropem – wydawnictwa uniwersyteckie (Duke University, Indiana Univ & University of Chicago) wypuściły na rynek trzy całkiem poważne książki traktujace stricte o BDSM – Playing on the Edge: Sadomasochism, Risk, and Intimacy; Techniques of Pleasure: BDSM and the Circuits of Sexuality; Dominatrix: Gender, Eroticism and Control in Dungeon.

Od jakiegoś czasu zadaję sobie pytanie – po co? Czy otwieranie oczy masom jest potrzebne? Jeśli tak, to komu bardziej? Nam innym, czy tym normalnym?

Kiedyś wydawało mi się to nie tyle potrzebne, co wręcz konieczne. Czas sprawił, że diametralnie zweryfikowałam ów pogląd.

Suka wciąż żywa

Wydana 3 lata temu, pełna niedociągnięć – nadal ma się dobrze:

Książka ta została napisana w 2010 roku przez Polkę od lat osiadłą w Nowym Jorku. Już samo to zestawienie budzi ciekawość. Dodatkowo podsycają ją oryginalna okładka i masochizm w tytule, który jasno dookreśla tematykę tej pozycji. Czy warto zatem sięgać po taką książeczkę o BDSM?

Już lektura pierwszych stron przekonuje mnie, że pod pseudonimem Goodgirl ukrywa się osoba inteligentna i dość refleksyjna. Książka jest podzielona na rozdziały okazjonalnie przerywane opisami scen seksualnych z namiętnika. Przyszło mi do głowy, że czytelnik, który spodziewał się powieści erotycznej może sobie przeskakiwać strony tylko w poszukiwaniu stron z namiętnika. Opisy te są plastyczne, mięsiste, oddziałują na wyobraźnię. Niektórych podniecą, a innych zniesmaczą. Trudno w nich odróżnić fantazję od tego, co wydarzyło się naprawdę.

całość recenzji tu

Strach

Pisałam już, że strach trzyma nas za mordę? Strach przed kara bożą, szefem, tym co powiedzą sąsiedzi. Strach przed utratą pracy – bo jak ja wtedy spłacę kredyt (na szczęście jestem od nich w 100% wolna), przed wykluczeniem z „naszej” grupy społecznej. Chcemy się dopasować, być tacy jak reszta hordy. Dlaczego? Już dziecko w piaskownicy wie, że w grupie raźniej. Od najmłodszych lat takie, bądź inne groźby wiszą nad nami.

Zastanawialiście się kiedykolwiek co by było, gdybyście się nie bali? Czy ktokolwiek z was zadał sobie pytanie: jakbym się zachował, gdyby nie moje obawy?

Nie namawiam nikogo do rzucenia pracy, rozwodu, ucieczki od cywilizacji czy innych, pojmowanych przez resztę stada jako destrukcyjne, zachowań. Ja was jedynie proszę, abyście czasem pomyśleli. Nieraz wystarczy sama próba wyobrażenia siebie zbaczającego z drogi wytyczonej przez społeczeństwo, by wywołać atak paniki.

Przyznam wam się – doskonale wiem, jak cudownie jest nic ze swym życiem nie robić.  Chodzić jak koń w kieracie i powtarzać sobie, że to spełnienie marzeń.

Dawno zrozumiałam, że nie stać mnie, aby mym życiem rządził strach. Boję się pomyśleć, gdzie byłabym dziś, gdyby nie to…

 

Traveling I only stop at exits
Wondering if I’ll stay
Young and restless
Living this way I stress less
I want to pull away when the dream dies
The pain sets in and I don’t cry
I only feel gravity and I wonder why…

Nelly Furtado

Prywatność

Śniło mi się, że otaczał mnie świat, w którym szacunek i empatia były wartością nadrzędną. Niestety, po przebudzeniu zostałam zmuszona do skonfrontowania z rzeczywistością, a ta nijak dawała się ignorować, zapisana pod postacią zdjęć z klimatycznej imprezy. Zdjęć sprzedanych, opatrzonych logo organizatora baletów,  opublikowanych bez zgody sfotografowanych osób.

Pamiętam, jak mile zaskoczona, że nie ma zakazu, ochoczo pstrykałam fotki uczestnikom fire play, a koleżanka nakręciła krotki film. W blond naiwności nie przyszło mi na myśl, że ktoś zechce uwiecznić uczestników imprezy, w średnio main- stream’owych pozach i sytuacjach, a później wrzuci to do sieci.

Dokładnie pamiętam swoją reakcję – najpierw oblała mnie fala gorąca, a  zaraz po tym zrobiło mi się słabo. Następnie przyszła złość na własną głupotę i naiwność – do części fotek sama pozowałam (pocieszam się, że nie ja jedna), uspokojona zapewnieniem, że trafią tylko i wyłącznie do mnie. Nie chodziło o to, że boje się, iż wyjdą na jaw moje nie do końca takie jak u wszystkich zainteresowania seksualne, bo z tymi się jakoś szczególnie  nie kryję. Rzecz w tym, że cenię sobie możliwość dokonywania świadomego wyboru, komu tę wiedzę udostępniam. Co za tym idzie, nie życzę sobie puszczania w świat fotografii ilustrujących i wręcz przerysowujących jak, z kim, i w co się bawię.

Mleko się wylało i tego nie cofnę. Jedyne co pozostało, to wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Pole kapusty

Kiedy myślę o Właściciela i moich kontaktach z rodakami, uparcie powraca jedna myśl – jesteśmy jak kwiaty na polu kapusty.

Polacy w USA drażnią mnie, przytłaczająca większość pozostała mentalnie w poprzedniej epoce. Wystarczyła krótka wizyta w ojczyźnie po 10 latach, żebym dostrzegła różnicę miedzy tymi tu i tam. Zdecydowanie na plus dla tych tam.

Ci, co wiedzą najlepiej

Lubię rozmawiać z ludźmi, którzy stymulują mnie intelektualnie. Nie lubię, kiedy próbują  mi wmówić, że ich prawda jest jedyną słuszną.

Może taka moja natura, kiedy ktoś próbuje mi coś narzucić, nie potrafiąc przy tym poprzeć tego racjonalnymi argumentami, to zwyczajnie krew się we mnie zaczyna gotować.

Chcemy być wszędzie, wszystkim, sprostać dziesiątkom ról  Bawimy się w trójkąty  swingi, przesuwamy granice wrażliwości. Tylko, czy aby na pewno jesteśmy przez to lepsi? I czy wszyscy musimy to robić? A jak ktoś nie chce, to jest gorszy? Argumenty w stylu „ja przynajmniej mogę się realizować z partnerką” do mnie nie trafiają  Bo co, ja taka biedna niezrealizowana jestem? Dziwne, bo odnoszę wrażenie, iż realizuję się czasem aż za bardzo. Uważam, że nie muszę w tym celu rozkładać nóg przed każdym, ale przecież już kiedyś wspominałam, że staroświecka jestem więc i poglądy mam niedzisiejsze.

Żałuję tylko jednego – że przegapiłam moment, kiedy wyznacznikiem zrealizowania stała się ilość członków przepuszczonych przez tyłek partnerki.