„Na obiad proponuję pierś z kurczaka, z surówką i pieczonymi ziemniakami” – sms od Właściciela.
Wysiadam z metra, znajoma postać czeka przed stacją. Tak po prostu, zwyczajnie, żeby było mi milo.
Z podziemi wyciąga ulubione American Horror Story.
Pije grzane wino razem z moimi koleżankami. Naprawia im komputery, ratuje, gdy trzeba usunąć wirusy.
Wspiera, pomaga, jest kiedy go potrzebuję.
Przechodząc obok – dotknie, pogłaska, przytuli.
Zabiera na spacery po parku.
Bywa zazdrosny, władczy i potrafi obrazić się gorzej ode mnie.
Zwyczajny toksyczny związek.