Destrukcja mam na drugie

Głupia suka ze mnie, oj głupia. Chyba nigdy się nie nauczę. Wielokrotnie odczułam na własnej skórze, że bliskie kontakty z innymi homo sapiens grożą uszczerbkiem na zdrowiu – w najlepszym wypadku, bądź trwałym kalectwem – gdy szczęścia ciut mniej. Mimo to uparcie powtarzam błędy.

Przyjaciele? To tacy ludzie, którzy wiedzą lepiej niż inni gdzie uderzyć, żeby zabolało najbardziej. Niby bezinteresownie zainteresowani, tak naprawdę chodzi im o doładowanie własnego ego.  Dlatego z zasady się nie angażuję i trzymam dystans. Z zasady… Sa jednak wyjątki, czasem komuś uda się przedrzeć przez gęste zasieki z wątpliwości i braku zaufania. Podejdzie blisko, do miejsca gdzie nie sięga obronny pancerz. To da mu możliwość zadania szybkiego ciecia, w chwili kiedy zupełnie na to nie jestem przygotowana. A później będzie stał z boku, przyglądając się jak krwawię.

Niektórzy twierdza, że masochistki są jak ćmy. Dążą do samozagłady. Chcą cierpieć i to cierpienie podświadomie same na siebie ściągają. Torpedują własne życie, podstawiają sobie nogę. Interesująca teoria. Próbuję odnaleźć jakieś wspólne parametry z ową tezą i własnym życiem.

Ostatnio jestem jak dziewczynka na huśtawce. Wzlatuję wysoko wypełniona euforią chwilowego sukcesu, by po chwili spaść, tłukąc boleśnie dupę. Jest ciekawie, to nie ulega wątpliwości. Momentami świetnie się bawię. Nie żałuję, że zrezygnowałam z pracy na etacie. Zabijała mnie, dzień po dniu, kawałek po kawałku. Teraz za to walczę o przeżycie. Nic nie planuję, bo jest to niemożliwe. Nie wiem gdzie będę za tydzień. W pewnym sesie wszystko nagle stało się prostsze.

8 myśli nt. „Destrukcja mam na drugie

  1. No przychodzą takie momenty w życiu. A samo destrukcja to chyba ta teoria o masochistkach jest trochę prawdziwa. Życie ogolnie składa się z samych problemów, a my musimy je pokonywać, czasami się poddajemy ale potem dallej idziemy, bo życie jest piękne i chcemy żyć. Każdy ma jakąs chorobę, jakiś problem rodziny. „Bogu zupełnie się nie udało to co zaplanował”. Ale pokazujemy mu że mamy to w dupie że mu nie wyszlo i na przekór losowi staramy się być szczęśliwi, choć takie cos nie istnieje tak samo jak miłość. Istnieją tylko dowody tego.

    • Nie bede sie nad soba rozczulac, nalezalo mi sie – wlasnie za obdarzenie nadmiernym zaufaniem. Lekcja przerobiona, teraz moge wstac, otrzepac sie i pojsc dalej pozbywszy sie zludzen. Czlowiek jest sam, zawsze…

  2. Myślę że nie jest aż tak źle że człowiek jest sam. Fakt, każdy ma swój świat w głowie gdzie ktoś drugi nie rozumie. Ale nie aż tak drastycznie. Tu potwierdza się moje przekoonanie, że zwierzęta są o wiele lepsze od ludzi. Ja jak już naprawdę czuję ze nikogo nie mam i ze jestem sama, nagle przychodzi mój pies i się uśmiecha. I wiem że on mnie rozumie, jest taka energia między nami że potrafimy się porozumiewać.

  3. Myślę, że lepiej próbować i zostać zranionym, niż tak całkowicie odgrodzić się od wszystkich. Brak przyjaciół, choćby jednego dobrego przyjaciela, doprowadza do strasznego zgorzknienia. Ja byłam zostawiana przez przyjaciół już kilka razy (takie opuszczenie zdarzyło mi się już pięciokrotnie, oczywiście zawsze była to inna osoba, której oddałam część serca). Strasznie, strasznie boli (za każdym razem bardziej, bo myślę sobie „znowu”…), ale nie wyobrażam sobie już nigdy nikomu nie zaufać.

    Martha – OCZYWIŚCIE, że zwierzęta są lepsze od ludzi!

  4. Poza tym – no kurde, dlaczego kilka osób ma Ciebie, mnie, czy kogokolwiek pozbawiać prawa i przyjemności przyjaźni…?

  5. GoodGirl, wiara w ludzi nie jest niczym złym moim zdaniem, podobnie jak wrażliwość i otwartość na drugiego człowieka. To, że ktoś nie potrafił uszanować tego, co miałaś do zaoferowania otwierając się, to nie Twoja wina.

    Moją uwagę przykuł także ostatni akapit – moje życie tak wygląda od kilku lat. I przyznam, że teraz, kiedy znowu przeciąg w lodówce i walka o każde zlecenie, to czuję się zmęczona i marzy mi się stabilizacja (czytaj: wygodna posadka i przelew określonej wysokości raz w miesiącu). A z drugiej strony chodzenie własnymi ścieżkami, jak na Kocicę przystało, leży w mojej naturze 🙂

    • Nawiazujac do ostatniego akapitu dodam, ze najgorsze jest u mnie to, ze albo mam mase pracy i nie wiem za co lapac najpierw, albo kompletna cisza. Dlaczego nie moze byc „po srodku” ? 😉 Ostatnie dwa tygodnie mam wlasnie faze druga, padam ze zmeczenia 😉 Ech zycie…

Możliwość komentowania jest wyłączona.