Koszmar

Nie pamiętam jak znalazłam się z nim w sypialni. Mojej sypialni. Właściciela i mojej, jeśli chodzi o ścisłość. To nie miało prawa się wydarzyć. Nigdy, pod żadnym pozorem. Tak sobie obiecałam. W sumie, o ile dobrze pamiętam, oboje obiecaliśmy. Tyle, że jemu wyraźnie to nie przeszkadzalo w intensywnym rżnięciu palcami mojej cipki. Jeden z niewielu mężczyzn, ktorzy naprawdę słuchają co się do nich mówi – pomyślałam. Wyznałam mu kiedyś półżartem: bez penetracji nie ma zdrady – myśl taka przemknęła, lecz zniknęła równie szybko jak się pojawiła. Było stanowczo zbyt mokro i zbyt przyjemnie, by zaprzątać sobie głowę czymkowiek. Masował nabrzmiałą łechtaczkę jak żaden wcześniej, drugą ręką ściskał mocno piersi. Sytuacja stawała się coraz bardziej zaawansowana… na tyle, by zagłuszyć jakiekolwiek popiskiwanie zdrowego rozsądku. Nie wiem czy to za sprawą strachu, zwinnych palców (nie)znajomego, czy tez nagłego i niespodziewanego pojawienia się  Właściciela w drzwiach sypialni, orgazm rozlał się po ciele. Obudził mnie własny krzyk… Jeszcze długo po przebudzeniu powtarzałam w duchu „dobrze, że to był tylko sen”…

 

Morał? (Nie) spełnione fantazje potrafią stać się całkiem realnym koszmarem…

Jedna myśl nt. „Koszmar

Możliwość komentowania jest wyłączona.