Onanizm psychiczny

Jest późne popołudnie, wyciągnięta na leżaku rozkoszuję się chwilą spokoju. Zieleń. Zielony zakątek otoczony oceanem betonu. Tu gdzie mieszkam, zieleń jest luksusem. Każdy skrawek wolnego terenu jest zagospodarowany, nikt normalny nie marnuje wolnej powierzchni na rabaty z kwiatami, kępki truskawek czy wdzięczące się do słońca pomidory. Dzikie wino oplata ogrodzenie, jeśli zostawię coś w zasięgu żyjących własnym życiem pnączy, zaanektują to natychmiast. Nieraz musiałam walczyć z nimi, by oddały zbyt blisko postawione krzesło. Drzewo figowe ugina się pod ciężarem owoców. Swą obecnością przypomina właścicielowi ziemi, że przyjechał dawno temu ze słonecznej Italii. W pogodni za pieniędzmi łatwo zapomnieć o całej reszcie.

Warto czasem przystanąć i pomyśleć. Zatrzymać się, zastanowić dokąd, po co i za czym. To również luksus. Znacznie prościej jest nie myśleć… biec dalej. Tylko niektórych stać na odwagę, by przyjrzeć się sobie z boku.

Jak przystało na masochistkę, czerpię przyjemność z wiwisekcji własnej psyche. Psychiczny onanizm uwieńczony mentalnym orgazmem.

Teraz znowu będę mogła przez chwilę poudawać normalną.

 

6 myśli nt. „Onanizm psychiczny

  1. Skąd ja to znam…mój umysł jest dręczony przeze mnie 24/h, tylko mi ciężko udawać tą normalną, raczej się gubię. Może jeszcze się nie nauczyłam tego?

  2. Chyba „normalną” powinnaś napisać;) Chociaż może nie ogarniam idei pochylonego pisma..
    Swoją drogą z tą „normalnością” jest tak jak z islamskim dżihadem, jak nie jesteś „normalna” to cię gotowi są zniszczyć. Wspaniały XXI wiek;)

  3. Praktyka czyni mistrza, Martho. Ale, ze zycie nie jest fair, stad niektorzy maja wrodzona latwosc wtapiania się w tlum, zas inni za cholere nie moga sie tego nauczyc. I wcale nie wiem, co jest lepsze 😉

  4. Zgadza sie, powinnam napisac normalna w cudzyslowiu. Tylko, ze sam fakt, ze cos powinnam, nie na zadnego znaczenia. Przyzwyczajona jestem robic to, czego nie powinnam. I coraz lepiej mi to wychodzi 😉

  5. Ja nawet za cenę „luksusu” nie potrafiłabym zrezygnowac ze swojej wsi:))) jak to by miało byc? latem nie móc wyjsc o poranku w szlafroku z kawą na dwór?? nie, nie:) a moje poziomki? a skalniak, krzaczki, drzewka?? na balkonie???no gdzie? choc przyznam szczerze, że moje podworko to ciągły bajzej, bo ciągle coś się zmienia, rozbiera, buduje… to bez niego nie wytrzymałabym miesiąca:)jednakże zimą odśnieżając drogę do bramy zawsze się odgrażam: „wyprowadzę się do bloków” :)))

    • Akurat publiczny wystep w szlafroku, tudziez szybkie sprawunki w pizamce, pod moja szerekoscia geograficzna nie wywoluja konsternacji 😉 A co do blokow… to jam wlasnie dziewcze z blokow jest, i w zeszlym roku pierwszy raz w zyciu plewilam chwasty w ogrodku. Doswiadczenie to zmienilo moje zycie na zawsze ;))) Uwielbiam odpoczywac ubabrana po lokcie w ziemi.

Możliwość komentowania jest wyłączona.