Zawsze pierwsza, zawsze najlepsza

„Ty debilu! Jakaś ty głupia, nikt z tobą nie wytrzyma! Boże, czemu mam takie głupie dziecko!” – coś spadło na podłogę. Ach, to tylko moje poczucie wartości rozbiło się na milion kawałków. Sklejałam je wiele lat i kiedy w końcu wszystkie rozbite okruszki udało się zebrać i połączyć na nowo, spojrzałam na nie z uwagą.

Poczucie wartości jest jak zwierciadło. Zdeptane i starte w pył, nawet najlepiej odrestaurowane nigdy już nie pokaże obrazu bez skazy. Posiadacz takiego wybrakowanego, poobijanego poczucia wartości mimowolnie przegląda się w oczach innych.

Dzieciństwo to czas kiedy pisze się scenariusz na resztę życia, kładzie podwaliny pod dorosłe relacje. Te fundamenty nie będę solidne jeśli trzeba zasłużyć na miłość, szacunek i uznanie rodziców lub opiekunów. Walczyć i każdego dnia ze wszystkich sił utwierdzać ich w przekonaniu, że jest się dość dobrym by być kochanym.

Z kulejącym poczuciem wartości nabieramy nawyku, by przeglądać się w oczach innych, sprawdzać jak nas widzą. A że nie sposób zadowolić wszystkich…

Postawa, gdzie normą jest poszukiwanie akceptacji i uznania w oczach osób na których nam zależy, popycha do wchodzenia w toksyczne relacje. Pragnąc zadowolić innych bez względu na cenę, zapominamy o sobie i pozwalamy się krzywdzić, samych siebie i własne pragnienia stawiając na szarym końcu.

W świecie s/m aż się roi od uległych z opisanym problemem. Oczywiście nie tylko tam je można spotkać, mam kilka waniliowych koleżanek, które systematycznie co jakiś czas wyciągam z czarnej dziury, w którą wpadają bo uważają, że nie są nic warte. Uwierzyły w to dawno temu, tylko dlatego że ktoś na kim im bardzo zależało, tak stwierdził.

Układ s/m przyciąga jak płomień świecy ćmę. Z jednej strony jest to sytuacja idealna, gdyż taka niepewna siebie uległa jest postawiona w centralnym punkcie, zainteresowanie dominującego kreci się ściśle wokół niej, nareszcie czuje się ważna i potrzebna. Z drugiej strony, wystarczy bardzo niewiele, aby strącić ją z powrotem w otchłań niepewności, sprawić że poczuje się po stokroć bezwartościowa. W rękach doświadczonego domina taka kobieta będzie jak plastelina, ulepi z niej kochankę idealną, posiądzie w sposób absolutny.

W rękach nowicjusza bądź ignoranta to przepis na nieszczęście.

6 myśli nt. „Zawsze pierwsza, zawsze najlepsza

  1. Masz calkowita racje goodgirl co do lepienia idealnej kochanki.. Bylam w zwiazku z gosciem z klimatow sm i mialam duuuuuze oczekiwania wobec niego, ale niestety okazal sie ignorantem. Kwalifikacje techniczne mial i zapowiadal sie niezle, jednak totalnie nie czail jak sie buduje intymna wiez w sm… no i w rezultacie dwie nieszczesliwe osoby… Szukam teraz Pana, ktory zdominuje mnie absolutnie!

    • bo nie wystarczy sam przepis, trzeba jeszcze w to wlozyc serce… jakos tak mi sie spodobaly porownania kulinarne ostatnio – z s/m jest jak z gotowaniem, kazdy z nas moze je praktykowac wedlug podobnego przepisu, i u kazdego smak potrawy wyjdzie inny.

  2. To prawda, zagubiona niepewna swej wartości istotka z problemami jest smakowitym kąskiem dla dominujących. Dlatego sądzę, że powinna najpierw zatroszczyć się o siebie, popracować nad tym co u niej kuleje a dopiero potem myśleć o relacji D/u, dla jej własnego dobra. Niektórzy dominujący zapewne byliby w stanie umiejętnie nią pokierować tak by zamiast spaść na dno wzbić się bardzo wysoko, ale strach pomyśleć co zadzieje się gdy trafi gorzej…

    • Co zadzieje się gdy trafi gorzej – to co zwykle – dominujący uznający własne zadowolenie za priorytet, przeora tej zagubionej istotce nie tylko tyłek, ale i psychikę, zostawiając ślad na resztę życia.
      Te zagubione nie maja w zwyczaju troszczyć się o siebie, przeważnie uważają, że nie są takiej troski i opieki warte, zapominają że jeśli same się sobą nie zaopiekują, nikt tego za nie nie zrobi.

Możliwość komentowania jest wyłączona.