BDSM to nie Harry Potter ani Lord of the Rings

Upał sprzyja lenistwu, pisać się nie chce. Słupek rtęci pokazywał dziś 93 stopnie Fahrenheita. Mając wybór miedzy wizytą w St. Petersburgu, w muzeum Salvadora Dali, a stukaniu w klawiaturę, nie zastanawiałam się długo.
Podróże kształcą, tą prawdę wyznaję od dawien dawna… Można wiele się nauczyć o sobie samym, oraz namacalnie odczuć, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Zaś seks w plenerze, gdzie bardziej niż na gapiów, należy uważać na panterę albo aligatora, zabiera uczestników w inny wymiar 😉 Gdyby tylko komary tak nie gryzły…
Podsumowując,  jest po prostu wspaniale. No,  prawie,  bo dziś pewien uroczy młodzieniec postanowił wystawić cenzurkę mojej uległości. Jestem lekko skonsternowana, gdyż wolę czyny od słów, a nade wszystko nie cierpię regułek, przepisów i przykazań. Momentalnie do przed oczami staje mi Harry Potter i hobbici. W chwili, kiedy ktoś zaczyna przystawiać szablon, by sprawdzić, czy wszystko pasuje zgodnie z normą, wstępuje we mnie diabeł.
Sytuacja banalna, ktoś zaczepił mnie w miejscu totalnie nie klimatycznym (facebook) i oczekiwał,  że skoro jestem suką, to od razu zacznę merdać ogonem i pokazywać podbrzusze. Tyle że,  stosując psią nomenklaturę,  z miejsca zjeżyła mi się sierść na karku. Jako istota naiwna i uparcie wierząca w czystość intencji samców z gatunku homo sapiens, tłumaczę sobie, że delikwent młody (30 lat), ma więc ma prawo do czarno – białego spojrzenia na świat.

I tu pragnę zwrócić się do czytelników, ciekawią mnie bardzo wasze opinie.

Czy naprawdę, prawdziwe BDSM (jesssu, jak ja nienawidzę zwrotu ‚prawdziwe bdsm’) to właśnie to, z „magicznymi” zaklęciami, formułkami wyklepanymi na pamięć i wycieraniem podłogi własnym ciałem przed każdym mężczyzną, który raczy zaszczycić mnie uwagą? Czy naprawdę uległa kobieta powinna płaszczyć się z zasady, bo pokora to kwintesencja uległości?

Jeśli jednak uznacie, iż wspomniany pan miał rację, pozostaje mi jedno. Oswoić się na dobre z myślą, że coś ze mną nie tak. Na koniec wyznam jeszcze, że niesamowicie dobrze mi z ‚moją’ wersją BDSM.

Wasza goodgirl

7 myśli nt. „BDSM to nie Harry Potter ani Lord of the Rings

  1. nie wiem dokładnie jakie jest ‚Twoje’ bdsm, ale zarówno w bdsm, jak i w zwykłym seksie nie wyobrażam sobie sztywnych reguł. to, co ktoś sobie myśli i oczekuje od Ciebie..hm..jasne, ma do tego prawo 🙂 a Ty masz prawo powiedzieć: na drzewo 🙂 nie ma co się dziwić, każdy jest inny, ma inne oczekiwania i wyraża je w specyficzny dla siebie sposób. skoro jesteś suką, a on suki właśnie szuka, to zacznie z wysokiego „c”, bo a nuż mu tak samo odpowiesz 🙂 będzie próbować tak długo, aż sobie znajdzie odpowiednią kobiete. im bardziej czegoś chcemy, tym bardziej zdecydowanie tego szukamy. to jest dość proste. ale dopóki nie robi tym nikomu krzywdy…niech sobie żyje mały człowieczek. ja bardziej niż na niego, wzdrygnęłam się na te komary… grrr :]

    • Właśnie o to mi chodziło, moje drogie…
      A komary… nic innego nie pomaga oprócz lania się chemia, bo skurwysyny agresywne są 😉

  2. gdyby była chemia też na złych ludzi 😉 a pod „złych” niech każdy podstawi swoją definicję 🙂

    wakacjuj, wakacjuj goodgirl, ładuj akumulatory 🙂

    • Wakacjuje… tyle co w tym roku, to chyba przez ostatnie kilka lat nie odpoczywalam… a w planach już następny wyjazd 😉

  3. zgadzam się z tobą, uważam ze sukę z kobiety należny wyciągnąć a nie oczekiwać posłuszeństwa na dzień dobry. Czy człowiek kupując szczeniaka ma zwierza wytresowanego, słuchliwego i wiernego? To samo gdy bierze się psa ze schroniska-do wszystkiego trzeba dojść samemu z właścicielem, a ktoś kto uważa, ze kobieta uległa z racji swej natury będzie skakać wokół każdego kto powie „na kolana suko”może się jakże boleśnie zdziwić czasami. I wg mnie nie oznacza to, ze kobieta która sie tak nie zachowuje na dzień dobry, nie jest rasową suką. Ile uległych, tyle emocji i spojrzeń na oddanie i właściciela, czy to potencjalnego, czy faktycznego;]

Możliwość komentowania jest wyłączona.