Fakty i mity

Fantazje to wspaniała rzecz. Bywa, że skłaniają nas do podniesienia jakości życia seksualnego, a gdy mamy dość tego, co tu i teraz, są świetną ucieczką. To właśnie fantazje zaprowadziły mnie tu, gdzie jestem dziś. Orgazmy, ktore przeżywam, kiedy On bawi się moim skrępowanym ciałem, są wynikiem ciekawości, która zrodziła się za sprawą owych marzeń seksualnych.

Czytacie ten tekst, ponieważ przywiodły was tutaj wasze fantazje. One sprawiają, że kuszeni wizjami seksualnego raju chcemy, bodaj w małym procencie, skosztować ich na jawie. Zaczynamy poszukiwać drogowskazów i często otrzymujemy sprzeczne informacje. Można się pogubić…

Mam kilka ulubionych mitów, postanowiłam podzielić się nimi z czytelnikami czterema najpopularniejszymi.

Mit Pierwszy. Sprawił, że poddawałam w wątpliwość czy to, w co się bawię to BDSM – Uległa musi postępować według reguł i stosować się do suczego protokołu. Przeczesywałam internet w poszukiwaniu wskazówek i co i raz natrafiałam na opisy rytuałów i formułek. Nie mogłam wyobrazić sobie siebie mówiącej pewne rzeczy, parsknęłabym smiechem. Nie czułam tego, bo to nie było moje zachowanie. Ale znajdowałam też podobieństwa. Chyba szukałam w ten sposób potwierdzenia swojej suczej tożsamości. W głowie miałam mętlik. Dopiero z upływem czasu zrozumiałam, że nie istnieje coś takiego, jak jeden zestaw praw, reguł czy kanon zachowań. Jesteśmy różni i dlatego niemożliwe jest stworzenie jedynego, uniwersalnego przepisu na BDSM. To, co podnieca jednych, drugich już niekoniecznie. Ludzie praktykują sadomasochistyczny seks pod różnymi szerokościami geograficznymi, pochodzą z różnych kultur, są częścią różnych społeczności. To, co uznaje za BDSM’owa normę mieszkaniec Wrocławia, może wyglądać zupełnie inaczej w Madrycie, czy Nowym Jorku.

Najbardziej bawi mnie, kiedy słyszę od osób, które bata w ręku nie miały, a naczytały się różnych baśni i legend, że powinno się zachowywać w taki, a nie inny sposób. Inaczej nie jestem prawdziwą suką. Szkoda słów.

Mit Drugi. Uległe nie mają potrzeb. Pomysł, że jedynie potrzeby dominującego są ważne i mają być zaspokojone, jest niedorzeczny. Przypuszczam, że wziął się on z przeświadczenia,  iż skoro w naturze suki leży potrzeba służenia, to będzie ona szczęśliwa i spełniona poprzez zadowolenie swego właściciela. Niestety, jako istoty niedoskonale nie możemy żyć samą miłością, potrzebujemy snu i jedzenia. Pozbawienie nas tego może byc katastrofalne w skutkach.

Mit Trzeci. Dominujący ma być zimny i nieczuły. Tutaj muszę wyznać, że jako uległa masochistka niesamowicie cenie sobie właśnie atencje, z jaką zajmuje się mną Właściciel. Uwielbiam tą swoistą intymność, tą więź, która nigdy nie powstałaby na drodze zimnego traktowania. Działam tak, że musi najpierw zostać nawiązana więź psychiczna, żebym mogła służyć komuś. Nie wyobrażam sobie spotkania z kimś na zimno, pierwszy raz i od razu sesja.

Mit Czwarty i ostatni. Submisywne kobiety nie należą do istot grzeszących inteligencją, dlatego potrzebują mastera, który nimi pokieruje. Ktoś w to wierzy? Niestety tak. Spotkałam się z tezami, że suka ma służyć ciałem, a myślenie wyłączyć, bo nie jest jej do niczego potrzebne. Komentarz pozostawię czytelnikom.

 

 

 

12 myśli nt. „Fakty i mity

  1. :)))) BDSM to uczucia, odczucia i gadżety. Z uczuciami można wszystko… bez nich to zabawa na raz w dodatku najczęściej z marnym skutkiem. A przestac myślec – zacząc czuc, to nic innego jak odrzucenie strachu i podążanie za wlasnymi dobrymi uczuciami:)ale u Nas jak zawsze wszystko od dupy strony:P zasady, zasady i zasady…. to one wszystko niszcza. Czuc i odczuwac a to jak się powinno i co powino miec głęboko gdzieś:) można byłoby zarzucic mi, że to egoizm.. a to mit:) kiedy myślenie nie zaslepia mnie, odczuwam emocje, uczucia i odczucia partnera:)

    • Su, pamietam, ze kiedy zaczelam zaglebiac sie w ten swiat, to moje pierwsze mysli byly takie: „jestem dziwna; oni pisza, ze robi sie to inaczej; nie jestem prawdziwa suka;” – jednym slowem, moim udzialem bylo jeszcze wieksze zagubienie, niz w momencie, kiedy sobie zaczelam uswiadamiac, co mnie podnieca. Szukalam wskazowek, a zamiast tego w glowie mialam jeden metlik. Na szczescie w pore zrozumialam, ze nie ma jednej uniwersalnej drogi do BDSM’owego raju. Odnalazlam własną. Ale do tej pory podnosza mi cisnienie osobnicy (dziwnym trafem zwykle faceci chca mie uczyc ‚poprawnego bdsm’ ), twierdzacy, ze wypaczam piekno sadomasochizmu.

  2. Wątpie żeby takie kobiety nie były inteligentne, wręcz przeciwnie, myślę że są inteligętniejsze od tych „zwykłych” „normalnych”. A ja słyszałam kiedyś coś takiego, że „prawdziwe” BDSM to takie, że po „prawdziwej sesji” powinno się wyjść fioletowym. To dopiero ale bzdura… To na zasadzie jakbym powiedziała że prawdziwe to takie gdzie kobieta powinna być łysa.

    • Marta, opadaja mi rece za kazdym razem, kiedy slysze w tym, co i jak sie ‚powinno’ … Dlatego napisalam ten tekst. Bylam ciekawa, czy jestem odosobniona w swoich odczuciach, czy nie.

  3. I jeszcze jedno, czuć uczucia to najwazniejsza rzecz w zyciu, bo wielu ludzi zagłusza te prawdziwe i te miłe i te niemiłe. Nie radzą sobie z nimi i są sztuczni. A BDSM jak każda społeczność wymyślona przez ludzi, musi mieć stereotypy bo tak jest łatwiej, wtedy robi się jak wszędzie, jak w każdej grupie i BDSM przestaje być tolerancyje i robi się szare i zwykłe. Może powinni zrobić prezydenta, premiera i księdza i stworzyć kolejny system, żeby ludzie byli pod kontrolą?

  4. Moim zdaniem, te mity powstały z obrazu, a ich autorami są osoby zupełnie niepowiązane z BDSM. Widzą obraz: np. faceta „znęcającego się” nad kobietą, która tylko prosi o więcej. Wniosek: „na pewno jej to nie sprawia przyjemności fizycznej, jest zniewolona umysłowo i zbyt głupia, by się zbuntować.”. Mity to odzwierciedlenie niewiedzy. I tyle 🙂

  5. swietne podsumowanie, jesli mozna cos dodac, to mysle (o rany! ja mysle!), ze kilka by sie znalazlo. Generalnie wkurza mnie kazde twierdzenie typu ulegla musi…. Nic nie musi, bo ulegle kobiety laczy tylko to, ze sa uleglymi kobietami i tyle. Kazda z nas jest inna, stad czasem burzliwe dyskusje i niesnaski itp. ale nigdy nie pomyslalam, ze skoro jakas tam „ona” jest inna to ona nie jest ulegla bo to ja zjadlam wszelkie rozumy 🙂 Z takich najwiekszych glupot to slyszalam, ze ulega musi lubic nosic bransoletki, bo to niby ma przypominac kajdany. No naprawde bez komentarza.
    A na powaznie – kazdy tworzy taka relacje jakiej pragnie do jakiej dazy i jakiej poszukuje. I nie ma zadnych wzorcow, bo nigy gdzie, w ksiazkach, filmach? to moze byc inspiracja a nie gotowy scenariusz na zycie (zarz sie naprawde solidnie rozpisze, wiec powoli zmierzam do konca).
    Ja tez przez ostatni rok slyszalam czesto, ze nie mysle itp. Kiedys moze sie zdobede na to by opisac toksyczna relacje bdsm, ale boje sie, ze znow zostane oceniona jako ta ktora sama na siebie sprowadzila to wszytsko, choc ktos mi powiedzial, ze powinnam, ze warto. Ale Twoj post bardzo do mnie trafil.

    • Dzieki Slut (ja tez z przyzwyczajenia) za ten komentarz. Ja, gdybym miala tak wybrac jedno co mnie najbardziej ‚rusza’ , to byloby to generalizowanie. Nie cierpie przykladania jednakowo przycietego szblony do kazdego zwiazku, i proby dostosowania sie do wzorca. Jesli cos nie jest moje, jesli tego nie czuje, to o dupe rozbic taka zabawe. Nie wiem skad to sie bierze… Moze naczytali sie ksiazek czy naogladali filmow typu Story of O i wzieli to zbyt doslownie? NIe mam pojecia.
      Pozdrawiam cieplo.

  6. Mozliwych jest kilka rozwiazan. Przede wszytskim w wiekszosci filmow, szczegolnie tych krotszych typowych porno, nie ma miejsca na pokazanie jakichkolwiek wiezi, pottzeb jest tylko rzniecie i tyle. Wiec moze mysla, ze tak to wyglada i co gorsza – winno wygladac. Kiedys, gdy moj byly bardzo zle (w takim ogolnoludzkim znaczeniu) mnie potraktowal przy kolezance (uleglej) ona go zapytala – dlaczego tak wobec niej sie zachowujesz (oj, bylo mi wtedy za nia wstyd! ale teraz mysle, ze dzieki temu sie dwiedzialam pewnej rzeczy). On powiedzial – bo ona to lubi. A ona powiedziala – a pytales ja? gowno prawda ze to lubi. 🙂 Pozdrawiam 🙂

Możliwość komentowania jest wyłączona.