Fuck it

Czasem życie stawia nas przed próbą. Bywa, że musimy stawić czoła sytuacji, która w chwili kiedy się dzieje, wydaje się być końcem świata. Myślimy wtedy, że już nic gorszego przytrafić nam się nie może. Po latach wspominamy takie sytuacje z uśmiechem, choć w chwili gdy były naszym udziałem, do śmiechu nie było nam ani trochę. Chyba na tym właśnie polega urok życia. Dostarcza nam rozrywek niezależnie od tego czy chcemy czy nie, nie pyta o zdanie, daje nam to co ma dla nas zapisane.

Mam dwie ulubione „tragedie”. Jak łatwo przewidzieć, dotyczą seksu, który jakby nie było, jest najdelikatniejszą sferą naszego bytu. Porażki na tym polu są bolesne, wstydliwe i często pociągają za sobą niemile konsekwencje.

Mając 15 lat, pod nieobecność rodziców, jakżeby inaczej, zaprosiłam do domu chłopaka. Starszy o cztery lata, jak się szybko okazało, jego interesował sprint, mnie raczej maraton – byłam dziewicą. Kiedy znudziły mu się pieszczoty, zaś ja, pomimo jego nacisków nie chciałam zgodzić się na seks, przypomniał sobie, że musi pójść do kiosku po papierosy. Wyszedł… i nie wrócił. Przez pierwszą godzinę czekałam, z narastającym niedowierzaniem, bo przecież to niemożliwe, żeby mnie tak wystawił. Po dwóch godzinach dotarło do mnie, że jednak możliwe. Dochodziłam do siebie chyba ze dwa tygodnie. I długo, długo zbyt się wstydziłam, żeby komukolwiek o tym opowiedzieć.

Dziś na tamto wspomnienie uśmiecham się z nostalgią i żałuję, że mój aktualny świat nie jest tak prosty jak był wtedy.

A jako istota nosząca w sobie magnes przyciągający absurdalne sytuacje, jakiś czas po wspomnianej wcześniej, brałam udział w kolejnej.

Pamiętacie swój pierwszy raz? Chyba każdy pamięta. Takich rzeczy się nie zapomina. Ja też pamiętam swój doskonale. Co najlepiej? Hmm… chyba szok na twarzy matki chłopaka, która weszła do pokoju w trakcie. Opowiem po kolei…

Spotykaliśmy się od jakiegoś czasu i było nam ze sobą coraz fajniej. Było nam miło do tego stopnia, że kiedy któregoś razu zaproponował mi, żebym spędziła u niego noc, przystałam z ochotą. Mój wybranek, jak nietrudno zgadnąć, mieszkał z rodzicami. Przekroczyliśmy próg mieszkania około godziny pierwszej, czyli o czasie, kiedy normalni rodzice powinni dawno być pogrążeni we śnie. Robiło się z każdą chwilą coraz cieplej, goręcej, akcja nabierała tempa a oddechy przyśpieszały. Nic nie wskazywało na to, że pierwszy raz pozostawi w mej pamięci przykre wspomnienie. Nic nie wskazywało, aż do chwili gdy drzwi pokoju otworzyła matka ukochanego… Należy dodać, że z racji położenia łóżka względem drzwi, stanęła twarzą w twarz ze mną, w chwili gdy w najlepsze ujeżdżałam jej synka. Zgroza… tak, to chyba najlepiej oddaje wyraz jej twarzy. Drzwi zamknęła jeszcze szybciej niż otworzyła, my zaś dochodziliśmy do siebie przez dłuższą chwilę. Rano rodzice mego wybranka zaproponowali, żebym zjadła z nimi śniadanie, odmowa nie wchodziła w grę. Przysięgam, to było najdłuższe śniadanie w moim życiu.

Znamy siebie tyle na ile nas sprawdzono… A wytrzymali jesteśmy bardziej niż nam się wydaje, potrafimy znieść i przeżyć rzeczy, wykazując się siłą i odpornością, o jaką nigdy siebie nie podejrzewaliśmy. Dlatego, niezależnie od spadających na nasze głowy gromów, nie dajmy się.

Fuck it, just fuck it – powtarzam sobie jak mantrę. Kiedyś będę się z tego śmiała.

8 myśli nt. „Fuck it

  1. moja największa wpadka taka to jak byłam w trzecim miesiącu ciąży i wracałam autem z nad morza.. na tylnym siedzeniu spał mąż na mega kacu… zatrzymał mnie policjant i… otworzyłam drzwi wymiotując mu wprost na buty… dośpiewaj sobie co czułam i jak się to skończyło:))) teraz się śmieję ale… to było 200m od domu! i policjant z naszej komendy!
    9lat temu:) na szczęście:))

  2. seksualnych wpadek brak:) no może jedna.. kiedyś pojechałam na noc do przyjaciela… i.. niespodziewanie dostałam okresu:))) w dodatku byłam tak tym faktem zestresowana iż z analu też lipa była:)) no ale facet fantastyczny i nawet nie odczułam zawiedzenia:)

    • Su – ciagle uzupelniam swoj katalog krepujacych wpadek i przypadkow. Najswiezsza? Powrot do domu przez pol miasta po doszczetnym przemoczeniu. Ulewa byla taka, ze nawet majtki mialam mokre. A ze wybralam sie bez biustonosza, w bluzce, ktora po przemoknieciu zrobila sie calkowicie transparentna… sila rzeczy stalam jedna z atrakcji turystycznych Nowego Jorku 😉 To byla dla mnie prawdziwa proba chrakteru – udawac, ze mnie to zupelnie nie rusza, kiedy ze wstydu najchetniej zapadlabym sie pod ziemie.

    • No i co ja mam CI powiedziec, Krzysiu? Nie mial mnie kto uswiadomic, ze ‚na jezdzca’ niekoniecznie jest najlepsza pozycja na pierwszy raz…

  3. Taaaa…. „kiedys napewno bede sie z tego smiala” 🙂 Cudowne pocieszenie, a jak bardzo sie tego chwytamy w chwili wpadki, albo krotko po! :))))))

    • Mantra ‚fuck it’ akurat na mnie dziala, Rozyczko. Musisz znalezc sobie jakies zaklecie, ktore bedzie dzialac na Ciebie 😉 Moze cos ladnego po francusku? ;)) Chyba w kazdym jezyku istnieja zwroty motywujace…

Możliwość komentowania jest wyłączona.