Polish Paradiso

Zawsze niezmiernie interesowało mnie, jak nas, Polaków, widzą inni. Dziwnym trafem to, jak sami siebie widzimy, a jest to raczej spojrzenie bezkrytyczne, nijak ma się do postrzegania nas przez inne narody. Nie interesuje mnie zupełnie zdanie ludzi, którzy nigdy nogi nie postawili w naszym kraju, bo ich pojęcie o Polsce jest równie adekwatne do rzeczywistości, jak  moje wyobrażenia na temat Ułan Bator. Ciężko wyrażać opinie na temat czegoś, o czym nie ma się żadnego pojęcia. Dlatego zawsze bawi mnie, gdy najgłośniej wykrzykują swoją wiedzę o realiach życia w USA ci, którzy nosa z Polski nie wystawili. Ach, jak bardzo chciałabym każdego z takich amerykanistów zaprosić na moje brooklyńskie podwórko bodaj na tydzień. Wyraz ich twarzy wywoływałby uśmiech na mojej przez resztę życia…

W związku z niedawnymi oskarżeniami o brak patriotyzmu, zadaję sobie pytanie, czy od mojego wyjazdu z Polski zmieniła się definicja tego słowa? Wygląda na to , że tak, tylko dziwnym trafem nic mi o tym nie wiadomo.

Czy patriotyzm dziś równa się bezkrytyczne uwielbienie dla ojczyzny? Jeśli tak, to nic dziwnego, że politycy robią co chcą, skoro społeczeństwo postanowiło udawać, że jest cacy. Dlaczego jakiekolwiek słowa krytyki są uznawane za wykroczenie przeciw ojczyźnie?

Nie potrafię udawać, że jest fajnie, jeśli nie jest. Po co? Tylko dlatego, że łatwiej nie widzieć, nie słyszeć i nie mówić? Nigdy nie lubiłam iść na łatwiznę, wiec i tu nie zrobię wyjątku. Będę mówić, że są w Polsce kwestie, które mi się nie podobają, a niektóre z nich niemalże zahaczają o łamanie praw człowieka.

Jedną z nich jest odbieranie kobietom prawa do decydowanie o własnym ciele. Bezwzględny zakaz aborcji jest według mnie porównywalny do odmawiani płci słabej prawa do glosowania. Powinnam udawać, że to normalne i w porządku?

Nigdy! Choćby z powodu ilości maili jakie dostaję od czasu, gdy zamieściłam pierwszy tekst o aborcji przy ożyciu ziół. Z samych tych listów byłby materiał na kolejną książkę. A historie tych kobiet zostawiają mnie z czarnymi myślami jeszcze długo po wyłączeniu komputera. To jest właśnie świadectwo, że w Polsce dobrze nie jest, i żebyśmy nie wiem jak udawali i wmawiali sobie, że jest jak w raju,  samo nic się nie zmieni. Potrzeba więcej takich osobników jak ja, żeby miał kto budzić was z błogiego snu. Snu o tym, że żyjemy w państwie prawa, gdzie tolerancja nie jest pustym słowem, a poszanowanie jednostki nic nie znaczącym frazesem.

Kilka dni temu natknęłam się w necie na lekturę o ciekawie brzmiącym tytule „Krakow Melt”.

Daniel Allen Cox sportretował życie geja w przesiąkniętej homofobią Polsce, w oparciu o własne doświadczenia. Książka cieszy się sporą popularnością w środowisku ‚perwertow’, dużą zasługę ma tu osadzenie akcji w egzotycznej, dalekiej Polsce. Cox nie nadąża odpowiadać na pytania, czy w grodzie Kraka jest naprawdę aż tak… ekstremalnie.

Będę miała okazję reprezentować ojczyznę pod koniec tego miesiąca na spotkaniu z Coxem. Wezmę ze sobą „Sukę” jako dowód, że aż tak ekstremalnie nie jest, skoro ‚normalne’ wydawnictwo odważyło się na publikację tego rodzaju literatury.

Poniżej fragment „Krakow Melt” Daniela Allena Coxa.

For the first time in my life, I was actually hoping to see the police.

Dorota and I were walking through the streets of Kraków on a day almost like any other, slurping from a shared mie˛ty czekoladowe ice cream cone. But there were subtle differences: that day, the sun was blocked by a giant rainbow flag, and we were marching with a few hundred queers who were either half-naked or wearing extravagant costumes. Except for me in my navy overalls, it was Pantone overload. We were happy to give the March of Tolerance some legs, but angry not to see any cops there to protect us.

We marched behind a truck-sized banner that said NIE LEKAJCIE SIE. To get this made, we were told, the organizers had to commission a discreet printing service, one that had specialized in samizdat during Communist rule. (As you can see, they forgot the accents.)

We had no floats. This was, after all, an illegal parade. Lech Kaczyn´ski, mayor of Warsaw and leader of the Law and Justice Party, had been the first to ban a Polish pride parade. When angry Warsaw homos demanded an audience with him, he said he “refused to meet with perverts.” That’s okay with me. I wouldn’t want to meet with Lech, either, because I wouldn’t be able to stop myself from play-wrestling him to the ground and writing my name on his forehead. I have no problem being called a “pervert,” but if anyone’s going to violate my right to assemble, I want them to know exactly who they’re fucking with.

Unfortunately, Lech’s institutionalized hatred caught on, and it was no container of cherries.

Conversation gradually broke off as we left Universytet Jagiellon´ski and marched through the Stare Miasto. Chanting took over:

Nie le˛kajcie sie
Nie le˛kajcie sie

Kraków is a small town with ancient ideas. You can feel ridiculous shouting slogans to a garlic peddler sweeping the dust off her square of sidewalk, even though you know she’s part of the problem. Not joining the parade, we’re told, is her crime.

Nie le˛kajcie sie
Nie le˛kajcie sie
Do not be afraid

How edifying to hear this yelled in your ear by a queen wearing purple leotards and flapping a pair of chiffon bumblebee wings. We were an unstoppable force of human unicorns, fairies, and seahorses—as well as a disproportionate number of birds—screaming at old ladies. Really, though, we were behaving like elephants in musth, a condition in which they experience a sudden 6,000 percent surge in hormones.

As noon rolled by and folks left work and school for lunch, we attracted a thicker crowd of onlookers. Some appeared friendlier than others. Smirks were hard to read, unless they were accompanied by the following chants:

Pedały do gazu
Pedały do gazu

Zoologists cannot properly investigate the musth phenomenon, because even the most docile elephant, when in that supercharged state, may kill any human it sees.
Dorota and I spotted the first T-shirt about thirty minutes into the parade. A guerrilla team was throwing this latest fashion item to the marchers who begged most for them. The front had an icon of a pink elephant, and the back said BECAUSE GOD MADE ME THIS WAY. KRAKOW STAMPEDE 2005.

One size fits all

16 myśli nt. „Polish Paradiso

  1. Pingback: Anonim

  2. Pingback: Anonim

  3. Good girl mimo, że czytam Cię często i lubię Twoje teksty nadal nie umiem się zgodzić z Twoją opinią o Polsce. Masz rację Polska nie jest idealnym krajem, mamy problemy z pracą, ciężko się wybić, do d..upy są politycy, ale mimo wszystko jesteśmy My, ludzie, których lubię i szanuję, a ich tolerancja wobec moich wyborów i wyborów innych jest duża.
    Podajesz przykład aborcji. Okey, masz taki pogląd, ja uważam, że idąc z facetem do łóżka trzeba myśleć o konsekwencjach, czyli najpierw się zabezpieczyć, niż później martwić. To, że seks jest łatwo dostępny nie znaczy, że ma Nas pozbawiać całkowicie rozumu.
    Żebyś mnie źle nie zrozumiała. Nie jestem przeciwko aborcji, jak dla mnie może być ogólno dostępna. Ja tylko piszę o sobie, o tym, że nie chciałabym zabijać małej istotki, tylko dlatego, że byłam nieodpowiedzialna.
    Serdecznie pozdrawiam

    • No a jaka jest ta moja opinia o Polsce, lalkie? Czy rozmijam sie z prawda? Sama mowisz: „Masz rację Polska nie jest idealnym krajem, mamy problemy z pracą, ciężko się wybić, do d..upy są politycy”. Moja rodzina, mimo, ze w USA od wielu, wielu lat do tej pory ma zwiazki z krajem, z ktorego pochodzi. Pierwszy mammogram w poludniowo-wschodzniej Polsce zostal ufundowany wlasnie przez czlonka mojej rodziny. Mogl cos zrobic dla rodakow i to zrobil. Nie musial, jego matka zmarla na raka piersi, jej to zycia nie wroci. Polityka i spoleczenstwo zawsze byly moim hobby, stad z rozpedu wybralam sie na politologie – zeby lepiej rozumiec mechanizmy rzadace krajem w ktorym zyje (wtedy jeszcze mieszkalam w Pl). Zawsze bylam pyskata i nie potrafie siedziec cicho, jesli w zasiegu wzroku sa kwestie, z ktorymi sie nie zgadzam. Wiesz, ze pewnie do tej pory bylby w Polsce kominuzm, gdyby wszyscy mysleli, ze lepiej siedziec cicho i nic nie mowic, bo to ojczyzna i jest swieta?
      Pozdrawiam rowniez.

  4. moj ukochany cytat: „Ojczyznę nie dlatego się kocha i wielbi, że jest wspaniała i wielka, a dlatego, że jest Ojczyzną, tak samo, jak rodziców kocha się dlatego, że są rodzicami, choćby się zaliczali do prostaczków i nie dorównywali innym ludziom sławą i wiedzą czy innymi zaletami”.

    • Slut, to ja sie Ciebie spytam – czy jesli bylo sie molestowanym przez rodzicow, to tez nalezy zamknac pysk i ich wielbic, bo sa rodzicami? Nie umiem sie zgodzic z bezkrytycznym podejsciem czy to do rodzicow, czy do ojczyzny. Uwazam, ze jesli jest cos zle, to nalezy o tym mowic. Twoje podejscie kojarzy mi sie z tym, co mowila matka, katujac mnie – „tylko nigdy o tym nie opowiadaj nikomu, bo beda myslec zle o tobie a nie o mnie”. Jej juz nie zmienie, ona umrze bedac takim a nie innym czlowiekiem. Co do ojczyzny, to zalezy mi, zeby zyc w lepszym kraju (tak, tak, planuje wracac;)) i dlatego nie mowie, ze jest cudownie i nic nie pownno byc zmieniane. Nie wiem dlaczego patriotyzm ma rownac sie slepocie. Gdybym nie czula sie Polka, to bym mnie nie bolal folwark, ktory jest robiony przez rzadzacych.
      Pozdrawiam cieplo.

  5. Rano weszlam tu i mialam napisac komentarz o tresci: TAK TAK TAK i jeszcze raz TAK. Pisalam tez posty na temat, choc kwestie aborcji ominelam szerokim lukiem. Co nie zmienia faktu, ze jestem za wolnoscia wyboru kazdej kobiety. Oczywiscie, ze lepiej pomyslec przed, oczywiscie, ze lepiej tego nie przezywac, jednak losy kobiet i ich czarne aborcje mnie osobiscie przerazaja. To JEST problem i nie ma co zamykac oczu. Nabijanie kasy, nieprofesjonalne warunki i umiejetnosci, to jest horror.
    Co do Twojego patriotyzmu: pusty smiech mnie ogarnia. W Polsce tolerancja to rarytas jednostkowy, co widac, slychac i czuc :)) Ale wypisalam sie juz o tym. I o paru podobnych sprawach 🙂

    • Ach Rozyczko… slow mi juz brak 😉 To moze zmienie front? Zaczne pisac, ze jest to najlepsze miejsce do zycia. A jako przyklad podam Kaczynskiego, ktory uzyl w swej kampanii (bez zgody) wizerunek dwoch amerykanskich gejow w najszczesliwszym momencie ich zycie – kiedy zawierali zwiazek malzenski, i opatrzyl komentarzem, ze wlasnie przeciw temu walczy (sens slow byl taki). A pozniej, kiedy ci panowie, oburzeni, wybrali sie wizyta do Polski, schowal glowe w piasek i nawet sie z nimi nie spotkal.
      Ale przeciez to sie nigdy nie wydarzylo, ciii, nieladnie jest mowic prawde… A tolerancje rodakow na kazdym kroku widac, slychac i czuc 🙂
      Pozdrawiam

  6. Slut… nie zgadzam sie z tym komentarzem… Ojczyzne nie nalezy kochac jak rodzica (slepo i bezkrytycznie), ale wlasnie odwrotnie: JAK WLASNE DZIECKO. Trzeba zauwazac wady i je tepic, trzeba wychowywac dajac z siebie wszystko i ochronic przed unicestwieniem. Trzeba podejmowac dobre decyzje, zeby nadac dobry bieg kolejom losow.
    Slepa, bezkrytyczna milosc zwykle jest toksyczna 🙂 Madrze nalezy kochac 🙂
    🙂

  7. Good girl ok, siedzisz w USA i Ci się podoba, to zostań. Chcesz coś zmienić w Polsce to wróć i walcz. Wstąp do polityki i rzeczywiście spróbuj coś zmienić, a nie tylko rzucaj negatwnymi opiniami zza oceanu.
    I proszę Cię nie porównuj Stanów do Polski, są to dwa różne kraje, inne kultury.
    Nie podoba Nam się coś, spróbujmy to zmienić, a nie wiecznie narzekać.
    Pozdrawiam
    P.S. I jeśliby wszyscy siedzieli i tylko narzekali nie próbując, coś zmienić komunizm by nie upadł.

    • Ale mi sie w USA wcale az tak nie podoba, lalkie 😉 Tylko, ze mam tu jeszcze pare spraw do zalatwienia… I nie rzucam pustymi slowami – mieszkajac tu gdzie mieszkam, udzielam sie w kilku zboznych inicjatywach. Ale wole mowic o tym, co jest zle, niz glosno krzyczec, jaka to jestem zaangazowana. Pisalam juz o tym w poscie dotyczacym katastrofy z 10 kwietnia.

  8. ploityka akurat tp jedna z moich pasji mozemy dyskutowac ale mozemy sie poklocic na amen 🙂 wiec kontynuujac – rodzic a „rodzic”, Ojczyzna a „Ojczyzna”
    co mam na mysli.
    tzw. Polska ludowa byla ojczyzna czy nie? bo jesli byla to moze, ci ktorzy jej nie chcieli byli zwyklymi zdracjami? wladza w prl byla leglana wladza czy zwykla uzurpacja? a prawo bylo prawem czy terrorem? tak samo niektorzy rodzice nie sa rodzicami i nie do takich sytuacji odnosi sie cyatt JG

    • Ja tam zawsze wolałam dyskutować niż się kłócić 😉 I głęboko wierze, że nawet w przypadku całkowicie odmiennych poglądów, jest szansa znaleźć płaszczyznę porozumienia. Oczywiście tak długo, jak długo góry nie wezmą emocje…
      Rozumiem Twoje stanowisko, Slut… ale, i tak mam pytanie: czy jako jednostka niezaangażowana w działalność żadnej partii politycznej, nie mam prawa wypowiadać się na temat kwestii, które mnie bolą w ojczyźnie, tylko dlatego, ze nie należę do żadnej partii czy innego zrzeszenia? Nie wiem czy Cie dobrze zrozumiałam… Czy w takim razie kazda nie politykujaca jednostka powinna zamknac usta w temacie krytyki sytuacji w Polsce? Zawsze wierzylam w to, ze mamy prawo do wolnosci slowa i wolno nam otwarcie mowic, co nam sie nie podoba. Przeciez to spoleczenstwo powinno patrzec na rece rzadzacych, a do patrzenia nie potrzeba placic skladek partyjnych. Wierze w to, ze każdy obywatel ma prawo do oceny i krytyki. I nie uwazam, zeby ta krytyka powinna byc w jakikolwiek sposob pietnowana. Jedyny przypadek pietnowania krytyki mamy w przypadku rezimu – do dzis w Chinach 😉 A przeciez Polska wyprzedza Chiny pod wzgledem demokracji o lata swietlne 😉

  9. a propos narzekania i nic nie robienia cytat mojego ulubionego polityka, ktirego slowa sa takze mottem na moim blogu 🙂
    „Bezczynność polityczna nigdy nie uwalnia od odpowiedzialności za klęski spadające na naród z powodu czynów niedojrzałych i lekkomyślnych, bo wtedy jest się odpowiedzialnym za to, że się w ważnej chwili dziejowej nic nie robiło”.

  10. hmm smieje sie, ale wiem, ze to jest temat w ktorym nawet przyjaciele gotowi sa isc na noze, a kompromisow sie w tych sprawach racezj nie przewiduje 🙂
    hmm i ja tak kiedys myslalam ale gdy doroslam mysle, ze dla Polski mozna cos dobrego robic kazdego dnia (i nie chodzi o to, ze kupuje fajki i place akcyze 🙂 ) po prostu swoja praca uczciwa, mozna dzialc w roznych organizacjach pozarzadowych, czasem jak sie pracyje 12 godzin za darmo i do tego fizycznie mozna sie czuc super, choc na codzien na takie rzeczy nie ma czasu, wlasnie mysle, ze dzis najwieksza sile przyciagania ludzi maja tego typu organizacje a nie partie. Z partiami jest tak, z prywatnego doswiadczenia, poki nie sa u wladzy sa idealistami, snuja piekne wizje o silnej Polsce mlekiem i miodem plynacej a jak juz dostna sie do koryta to nagle kompromisy, „ale nie ma pieniedzy w budzecie” itp 🙂 ot chcizby przyklad z obecywana dekomunizacja przez s.p. L.K., ktora miala odnosiwc zycie publiczne a wyszlo jak zawsze, niestety. Ale to dziwne, ze Prezydent RP nie potrafi osiagnac celu a czaem grupka ludzi na krakowskim przedmiesci potrafi 🙂

    • Co robię dla Polski? Mam biznes w pl, zatrudniam i przyzwoicie place. A moja rodzina ufundowała kilkanaście lat temu pierwszy mammogram na Podkarpaciu. Dlatego ‚daje sobie prawo’ do tupania noga i mówienia bez ogródek, co mi się nie podoba. A kolejny post z serii „co mnie boli” się pisze 😉

Możliwość komentowania jest wyłączona.