Zmęczona, bardzo zmęczona.
Obolała, jakże przyjemnie obolała.
Wypieszczona. Palcami, językiem, twardym członkiem.
48 godzin tego, co włoski kochanek sadysta zwykł określać fare l’amore. Mężczyzna z innego życia, który nauczył mnie, jak miłość wyglądać nie powinna.
Fare l’amore, fare il’sesso.
Mocno, zwierzęco, jak w transie.
Półprzymknięte powieki, w ich szparkach widać jedynie białka.
Jak szamanka w ekstazie.
Z ust wypływa już nie szept, nie jęk, a zdławiony krzyk. Zduszony brutalnym pocałunkiem.
Rozkosz wykrzyczana prosto w Jego usta.
Cipka tak szczęśliwa, że myśli iż umarła i oto właśnie trafiła do nieba.
Wprost do cipkowego raju.
ten raj… to z jakiej religii? ;-)))
🙂 tak jak lubi? Twoje pogl?dy tak samo uwielbiam Twoje okreslenia:) „cipkowy raj”
Krzysiu, jak to z jakiej religii?! Przeciez to szmanizm wedlug goodgirl 🙂
Su, jak na nieskromna i prozna istota przystalo, przyjmuje ten komplement z nieklamana przyjemnoscia 🙂
A buzia? bedzie w tym raju? czy ten raj to calkiem bez buzi? 🙂