Fare l'amore, fare il'sesso

Zmęczona, bardzo zmęczona.
 
Obolała, jakże przyjemnie obolała.
 
Wypieszczona. Palcami, językiem, twardym członkiem.
 
48 godzin tego, co włoski kochanek sadysta zwykł określać fare l’amore. Mężczyzna z innego życia, który nauczył mnie, jak miłość wyglądać nie powinna.
 

Fare l’amore, fare il’sesso.

Mocno, zwierzęco, jak w transie.

Półprzymknięte powieki, w ich szparkach widać jedynie białka.

Jak szamanka w ekstazie.
 
Z ust wypływa już nie szept, nie jęk, a zdławiony krzyk. Zduszony brutalnym pocałunkiem.
 
Rozkosz wykrzyczana prosto w Jego usta.
 
Cipka tak szczęśliwa, że myśli iż umarła i oto właśnie trafiła do nieba.
 
Wprost do cipkowego raju.
 
 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

5 myśli nt. „Fare l'amore, fare il'sesso

  1. Su, jak na nieskromna i prozna istota przystalo, przyjmuje ten komplement z nieklamana przyjemnoscia 🙂

Możliwość komentowania jest wyłączona.