Gang Bang, czyli fantazje kobiet

 
Damskie fantazje, kobiece marzenia erotyczne. Sny na jawie, obrazy które pojawiają się pod powiekami gdy robią sobie dobrze. Ponoć najwięcej do powiedzenia na ten temat mają mężczyźni.

Większość kobiet treść swoich fantazji zachowuje wyłącznie dla siebie.

Dlaczego?

Ponieważ boją się, że zostaną odebrane zbyt dosłownie, albo zupełnie opacznie, zostaną tak lub inaczej ocenione. Obiegowa opinia jest przecież taka, że to samiec jest tym niewyżytym, to on ślini się na widok panny wyginającej ciało przy rurce, czy onanizują się przy pornosach.

Kobieta? Ta „normalna” ma normalne fantazje. Pomału, delikatnie, romantycznie. Długie patrzenie sobie w oczy, pocałunki jak muśniecie skrzydeł motylich, czułe i subtelnie.

Marzyć o gwałcie? Uczestniczeniu w orgii? Seksie grupowym? Penetracji przez dwóch mężczyzn jednocześnie? Przecież takie sprośności cnotliwemu dziewczęciu nawet na myśl nie przyjdą. Dlaczego? Bo ktoś wymyślił, że nie wypada!

Seksuolodzy są zdania, że romantyczne i „poprawne” fantazje mamy do momentu inicjacji seksualnej. Po, kiedy wiemy już mniej więcej na czym to polega, nasze fantazje zmieniają się i przybierają bardziej konkretny kształt. Stopniowo wzrasta nasz apetyt seksualny, marzymy odważniej.

Pewnie, istnieje także grupa kobiet, która za nic w świecie nie weźmie do buzi, ale to wina tego jak zostały wychowane. Jeśli wierzą w to, że seks to coś brudnego, grzesznego, co wiąże się z poniżeniem, to nic dziwnego że nie znajdują radości w eksplorowaniu swojej seksualności. Ba, nie tylko nie znajdują, one by się jej najchętniej całkowicie pozbyły. Nie każda z nas potrafi czerpać radość z seksu, i tym które nie tej umiejętności z rożnych powodów nie posiadły, szczerze współczuję.

Wracając do tych z nas, które lubią popuścić wodze wyobraźni…

Znam kilka pań, które konsekwentnie wprowadzają w czyn to, o czym myślą przed zaśnięciem 🙂 Twierdzą, że nic nie dorównuje temu, co czują bawiąc się w realu w to, co wcześniej jedynie sobie wyobrażały.

Znam też dziewczyny, które pikantne obrazy spod powiek zostawiają tylko dla siebie, ewentualnie dzielą się nimi z partnerem. Tyle im wystarczy, nie pragną zrealizowania i skonfrontowania wyobrażeń z rzeczywistością. Takich jest zdecydowanie więcej niż tych pierwszych.

Kolega z klimatów S&M zapytał mnie kiedyś, czy podnieca mnie gang bang.

W ramach wyjaśnienia dodał, że kilka kobiet, z którymi się umawiał też pytał, prawie każda odpowiedziała twierdząco.

Dla tych, co mają wątpliwości czym jest gang bang, podaję za wikipedią:

Gang bang może przyjmować rozmaite formy. Może ograniczać się do odbywania przez jedną osobę serii stosunków seksualnych z kolejnymi partnerami – jeden po drugim. Może jednak także przybrać jedną z form jednoczesnego kontaktu seksualnego jednej osoby z wieloma innymi osobami. W szczególności: podwójnej penetracji (pochwy i odbytu), jednoczesnej penetracji pochwy, odbytu i ust, stymulacji manualnej, stymulacji oralnej etc.

Cóż… Krew nie woda, wizja bycia „gwoździem programu” i mnie podnieca. Właśnie, wizja. Bez wykraczania poza ową wizję, bez poczucia jej na własnej skórze. Z daleka i bezpiecznie. Na ekranie monitora, spoglądać na toczącą się akcję spod wpółprzymkniętych powiek. Z ręką między nogami.

W idealnym świecie filmów porno nie można się niczym zarazić, nie ma moralnego kaca ani wyrzutów sumienia.

W realu nie jest tak słodko.