Opisujesz co ci robię? – pyta Właściciel.
Hmm… tego nie da się opisać.
Obrazy pojawiają się znienacka, w najmniej odpowiednim momencie. Czasem o tym, co było, częściej przywołane niecierpliwym oczekiwaniem, tego co nadejdzie… dziś wieczorem, w weekend, a może dopiero za kilka tygodni.
Siedzę w porannym metrze wypełnionym nowojorczykami i uśmiecham się do własnych myśli. Moje prywatne piekło, mój osobisty raj, świat w którym spełniają się marzenia. Jestem jak pies Pawłowa – skojarzenia wywołują wiadomą reakcję.
W trakcie mitingu z szefem, udając skupienie kreślę w notatniku słowa, które zmieniają ściśnięty między udam, cienki skrawek materiału w mokrą szmatkę. Czasem ocknę się, na chwilę przywołana do rzeczywistości zastanawiam się, czy wyraz mojej twarzy zdradza, co dzieje się pod starannie dopasowanym biurowym mundurkiem. Wprowadzając dane w program księgujący, zdarza mi się śnic na jawie o mocnych uściskach liny, piekących razach rzemieni, czy gorących kroplach wosku kapiących na sutki.
Bez s/m umarłabym jak ryba bez wody. Uzależnienie…? O tak! Potężna dawka emocji przyprawiona bólem, dwa razy – ech… gdyby tak można zamówić w barze.
Pod powiekami klatka po klatce przysuwa się film. Nie mogę się doczekać, by wystąpić w kolejnym odcinku…
To zaskakujące jakie reakcje mogą dać nam same wspomnienia………
Ten blog to skarbnica wiedzy. Pisz………
A ja sobie poczytam.
Ann
Zapraszam. Rozgość się, Ann 🙂
Tak to jest. Ja np czasem zazdroszczę ludziom którzy mają pasje typu fotografia, rysowanie. Oni mogą sobie spokojnie robić to wszędzie. Ja muszę czekać aż będzie na to czas i miejsce, wszystko jest tajemnicą. Pytana o hobby nigdy nie mówię mojego ulubionego hobby. Na szczęście mam jeszcze kilka innych pasji.
Martha, ja na pytanie o hobby odpowiadam – pisanie, oraz badania nad ludzkim zachowaniem w sytuacjach niestandardowych 😉
haha, dobre
wniosek prosty: najlepiej uczymy się na przyjemnościach 😉
Intrygują mnie te poprawne, dopasowane i nieco smutne biurowe mundurki. Niesamowicie skłaniają do zastosowania, co się za nimi kryje.
Bardzo lubie to, jak mozna sie za takim mundurkiem ‚schowac’… I owszem, sklaniaja do zastanawiania sie.
Podczytuję Cię już od dawna, komentuję po raz pierwszy, więc zacznę od zwyczajnego: Witaj! 🙂
Rzeczywiście, to niesamowite co wspomnienia potrafią z nami zrobić. A zakrapiane tęsknotą za tym „czymś” ( 😉 ), tylko potęgują pewne odczucia.
Ja sama łapię się na tym, że siedząc w metrze bądź na zajęciach, śnię na jawie, a potem zauważam w odbiciu szyb lub tabletu, że moje oczy skrzą. Zastanawiam się wtedy, czy ludzie już wiedzą, znają moją tajemnicę. Mam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą. 🙂
Rozważałam różne teorie i doszłam do tego samego wniosku, co Ty – bez S/M nie byłabym sobą. To część mnie. Moja natura, której nie da się uśpić, wyłączyć. Zawsze będzie o sobie dawać znać.
Ja osobiście staram się opisywać u siebie to, co robię z Panem. Nie zawsze się to udaje, nie zawsze oddaję słowami to, co wtedy czuję, co przeżywałam. Bo to, co Pan ze mną wyprawia, to magia. 🙂 Potem, po wszystkim, właśnie pozostają takie wyrwane klatki, migawki, które przyprawiają o dreszcze i podniecenie.
Pozdrawiam ciepło i podczytuję dalej,
Rahela
Wlasnie w tym problem, Rahel – w opisaniu tej magii. Ciagle probuje, podejmuje wyzwanie na nowo, lecz za kazdym razem stwierdzam, ze znowu mi nie wyszlo.
Pozdrawiam serdecznie 🙂