Pozwolę sobie

Niektórzy z czytelników zdają się myśleć, że nie mam zielonego pojęcia jak funkcjonuje świat poza sferą poruszaną przeze mnie na blogu. Niektórzy sadzą, że mam klapki na oczach i jedyne co mnie interesuje, to jak i gdzie cos wsadzić, żeby było jeszcze przyjemniej. Tych z Was, którzy sadzą, ze uważam własną cipkę za centrum wszechświata, musze rozczarować.

Poniższa wypowiedz dotyczy postu Antykoncepcja a ekonomia.

 „Jak już używasz słowa „ekonomia”, to pomyśl: kto będzie Was utrzymywał na starość? Ubezpieczenia, oszczędności, akcje mogą być zabezpieczeniem dla „sprytniejszej” części, ale nie dla całego społeczeństwa. Przyjmij skrajny przypadek: zero dzieci. Gdy wszyscy się zestarzeją, nie będzie komu zasiać pól i upiec chleba… cóż pomoże konto, nawet gdy bankomat wypluje banknoty? Odpowiednio: gwałtowne zmniejszanie się populacji spowoduje inflacje emerytur. Polowa dzieci to dwa razy więcej staruchów na jednego pracującego. Więc trzeba pracującym podwoić składki emerytalne. Nie zgodzą się. Oszczędności? Więcej pieniędzy niż towarów oznacza inflacje. Pracujący wywalczą podwyżki, konta nie wzrosną.Nie pisze Ci tego, by Cię namówić na jeszcze pól tuzina rozkosznych bobaskow, ale byś miała świadomość, jak działa ten świat poza poruszaną przez Ciebie dziedziną.”

  

Szczerze przyznaję, nie obchodzi mnie reszta społeczeństwa, martwię się o siebie i swoich bliskich. Mówisz, że „sprytniejsza” część da sobie radę – super, nigdy nie uważałam, że powinna funkcjonować jakaś odpowiedzialność zbiorowa w tej kwestii. Przetrwają najsilniejsi/najsprytniejsi, i to wg mnie jest w porządku. Doskonale wiem, jak działa świat poza poruszaną przeze mnie dziedziną…

A jaka jest prognoza dla tych, którzy produkują dzieci nie mając warunków i środków, żeby je wykształcić/zabezpieczyć? Te dzieci zostaną dorosłymi bez pracy/perspektyw, skazanymi na zasiłki. A co jeśli wtedy już zasiłków nie będzie?

Jak banda młodych bezrobotnych przełoży się na moją ewentualną emeryturę?

Co ja mowie, jaką emeryturę! Wtedy już dawno zabraknie kasy w budżecie na jakiekolwiek emerytury!

Wokół siebie obserwuję dziwną prawidłowość – rozmnażają się jedynie ci, którzy już teraz na to nie mają warunków. Dla mnie to przejaw głupoty a nie myślenia o przyszłości.

 

 

Ktoś chciałby coś dododać?

 

2 myśli nt. „Pozwolę sobie

  1. W miescie, w ktorym mieszkam o przyrost demograficzny na wysokim poziomie dbaja latynosi i chynczycy . Z iloscia dzieci jakie produkuja nie ma szans konkurowac. Wyobraz sobie taki obrazek: ide z dzieckiem do lekarza, a tam dwie Meksykanki, jedna z czworka, druga z trojka dzieciakow, wszystkie chore. Mimo umowionej wczesnie wizyty czekam ponad dwie godziny. Jaki z tego wniosek? Ci ‚rozmnazajacy sie’ zrujnuja to panstwo, bo sa najbiedniejsi i tak lekarza maja za darmo, jak i zapomogi na dzieci urodzone na amerykanskiej ziemi. Jakie szanse mam konkurowac z nimi? Na ile moge wplynac na ogolna sytuacje demograficzna rodzac np jeszcze dwoje dzieci? Dwoje dzieci to Meksykanka ma przed skonczeniem 18! Wiec niech sobie produkuja skosnoocy i latynosi przyszlych sluzacych dla resztek klasy sredniej. Z przyjemnoscia skorzystam.

Możliwość komentowania jest wyłączona.