Bondage, dominacja, sadyzm oraz masochizm – gry i zabawy dla myślących. Kiedy ulegam, świadomie ofiaruję siebie mężczyźnie, którego dawno temu wybrałam na mistrza. Chylę przed nim głowę, daję się okiełznać, wyrzekam człowieczeństwa, zmieniam w zwierzę.
Oboje tak samo mocno tego chcemy. Każda komórka ciała chce się poddać, oddać w niewolę, zostać wzięta w posiadanie. Zredukować istnienie do cielesności, rozpłynąć w odczuwaniu, zatracić w namiętności.
Za każdym razem składam ofiarę z wolnej woli, do tego dokładam własne zdanie i poglądy – dla mnie niemalże bezcenne. To wszystko daję w prezencie. Zostaję naga i bezbronna na placu boju.
Jak to? Świadomie i dobrowolnie robię z siebie wycieraczkę?
Niektórym może się wydawać, że to szansa dla bezmyślnych panien. Oto w reszcie ktoś nada ich życiu kierunek, pomyśli, zdecyduje, powie co zrobić i jak postąpić. Nic bardziej mylnego. BDSM to nie aktywność dla idiotek. Pod żadną z tych liter nie ma miejsca na głupotę.
Nie można oddać czegoś, czego się nie posiada. Dlatego, wbrew pozorom – siła uleglej jest ogromna. Ważne, by znaleźć kogoś godnego tego prezentu. Nie dać go byle komu, tylko dlatego, że wie jak pomachać batem i syczy przez zęby „na kolana suko”.
Tak wygląda dominacja widziana oczami uleglej, można rzec – z perspektywy podłogi.
Ciekawa jestem jak widzicie to Wy, moi Drodzy.