Dialog z blondynką

Kolega: a jak Ty się realizujesz ostatnio?

Ja (szczerze jak zawsze): po wczorajszym analu, na tyłku nie mogę usiąść i czuję każdą komórkę ciała…

Chodzi mi głównie o twórczość,bo że tak powiem, jądro tematu jest dla mnie jasne – doprecyzował Kolega, a ja oblałam się pąsem.

Wyznania dotyczące seksu wypływają z mych ust z nadmierną lekkością… jak przystało na książkowy przykład, wycofanej seksualnie pensjonarki.

Ci, co wiedzą najlepiej

Lubię rozmawiać z ludźmi, którzy stymulują mnie intelektualnie. Nie lubię, kiedy próbują  mi wmówić, że ich prawda jest jedyną słuszną.

Może taka moja natura, kiedy ktoś próbuje mi coś narzucić, nie potrafiąc przy tym poprzeć tego racjonalnymi argumentami, to zwyczajnie krew się we mnie zaczyna gotować.

Chcemy być wszędzie, wszystkim, sprostać dziesiątkom ról  Bawimy się w trójkąty  swingi, przesuwamy granice wrażliwości. Tylko, czy aby na pewno jesteśmy przez to lepsi? I czy wszyscy musimy to robić? A jak ktoś nie chce, to jest gorszy? Argumenty w stylu „ja przynajmniej mogę się realizować z partnerką” do mnie nie trafiają  Bo co, ja taka biedna niezrealizowana jestem? Dziwne, bo odnoszę wrażenie, iż realizuję się czasem aż za bardzo. Uważam, że nie muszę w tym celu rozkładać nóg przed każdym, ale przecież już kiedyś wspominałam, że staroświecka jestem więc i poglądy mam niedzisiejsze.

Żałuję tylko jednego – że przegapiłam moment, kiedy wyznacznikiem zrealizowania stała się ilość członków przepuszczonych przez tyłek partnerki.

Z innej planety

Nigdy nie oceniam, zawsze staram się zrozumieć – takie motto przyświeca mej nędznej egzystencji. Ale im bardziej próbuję zrozumieć, tym smutniejsze myśli mnie nachodzą.

Mam znajomego, z Izraela, choć kraj pochodzenia tu akurat nie gra roli. Znajomy ma 34 lata, żonę  trójkę dzieci i trochę kasy. Ow mężczyzna posiada także sprecyzowane poglądy na temat tego, jak chce by funkcjonował jego związek  Nie potrafiłam ukryć zdziwienia, kiedy opowiadał  jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, że ma z żona umowę  wedle której, w sytuacji kiedy ona, z takich czy innych względów (ciąża, połóg, choroba) nie może być kompatybilną partnerką seksualną, on może bez wyrzutów sumienia i za jej wiedzą „zjeść obiad gdzie indziej”. Przyznaję, uniosłam lekko brwi, rzeczona postawa nie jest szczególnie popularna. (Więcej wyznawców ma postawa odrobinę inna, którą przytoczę za moment) Wyjaśnił chłodno, że takie podejście jest uczciwe względem obu stron – on zaspokaja potrzebę fizjologiczną, jaką jest spuszczenie z krzyża – bez dorabiania do tego zbędnej ideologii, ona wie o sprawie i jest spokojna, że chodzi tylko i wyłącznie o seks, a nie życiowe przemeblowania z powodu dupy. Sytuacja jasna, obie strony wiedzą w co grają. Fair play.

Mam znajomego rodaka, w wieku podobnym do wyżej wspomnianego. Podobnie jak wcześniej, jest żona i kasa, niedawno przyszło na świat pierwsze dziecko. Podobne jest też podejście do seksu:

„U facetów seks to fizjologia, mężczyzna musi się spuścić” – mawia kolega.

Rozumiem i nie mam z takim podejściem problemu. Jestem świadoma, że u kobiet to także w większości fizjologia (tylko inne hormony nam graja). Sama mam tak, jeśli mnie Właściciel dobrze i wystarczająco często nie zerżnie zbada, to niedopieszczona, potrafię mimowolnie przelać frustracje seksualne na najbliższe otoczenie.

Jakież było moje zaskoczenie, kiedy w odpowiedzi na pytanie, czy swą filozofią podzielił się z życiową partnerką, po drugiej stronie spotkałam śmiech.

Moje nieśmiałe „wydaje mi się, że to kwestia uczciwości i dojrzałości, ale może się mylę i zbyt wiele wymagam od mężczyzn…” spotkało się z ciszą  drugiej strony.

Zawsze niesamowicie interesowały mnie takie postawy, tyle że żaden z propagatorów nigdy nie był rozmowny, i nie doczekałam się jakichkolwiek przypisów ułatwiających mej ograniczonej świadomości przetworzenie i przyswojenie tego rodzaju danych.

Ale, powiedzmy sobie szczerze, na staniecie twarzą w twarz z własnym skurwysyństwem brak odwagi większości z nas. Jesteśmy rasą tchórzy i konformistów.

 

Odwiedziny

Tupnęło życie nogą i zakrzyknęło „memento mori!”. 4 noce, 5 dni, 16 tysięcy kilometrów i jeden pogrzeb – tak w skrócie można streścić moją, pierwszą od 10 lat, wizytę w Polsce.

Wbrew oczekiwaniom, na przekór memu czarnowidztwu, przekonałam się, że to już nie jest kraj na końcu świata, wręcz przeciwnie – da się tam dolecieć w miarę wygodnie, szybko i sprawnie. Zobaczyłam  że ludzie nadal tam żyją,  wcale nie wymarli, ani tez wszyscy nie wyemigrowali. Gdybym pokusiła się o wnioskowanie na podstawie niezłych aut na polskich drogach, musiałabym powiedzieć, że żyją całkiem nieźle. W zasadzie nie uderzyła mnie jakaś wielka różnica między Polską a resztą Europy. Przemieszczając się w ciągu jednego dnia między Monachium a Krakowem, nie odczułam szczególnie, że to – jak niektórzy uparcie powtarzają – inny świat. Polska do tego innego, lepszego świata dołączyła… ale ludzie zostali jedną nogą w poprzedniej epoce.

I tylko drobna rysa pojawiła się, i choćbym chciała, to nie potrafię udać, że jej nie dostrzegłam. W ojczyźnie  po 10 latach powitała mnie gburowatość i chamstwo urzędników (no dobra – i fatalny angielski). W USA konkretny, aczkolwiek sympatyczny urzędnik  powitał mnie słowami „welcome home”. Ale nie będę się czepiać, wszak co kraj to obyczaj.

Woman on Waves

Organizacji Woman on Waves nie trzeba nikomu przedstawiać  Od pewnego czasu nie ma już konieczności udawania sie do pływającej kliniki aborcyjnej w wiadomym celu.  Otóż, do 12 tyg ciąży można dokonać aborcji medycznej, przy użyciu leków dostarczanych przez serwis woman on web, także na terenie Polski (sprawdzone!):

Wspieramy legalną i bezpieczną aborcję. Jeśli mieszkasz w kraju, gdzie kobieta nie ma dostępu do bezpiecznej aborcji, najlepiej i najbezpieczniej jest wykonać ją samodzielnie do 12. tygodnia ciąży używając dwóch leków Mifepristonu (znane też jako tabletka aborcyjna, RU 486, Mifegyn, Mifeprex) oraz Mizoprostolu (Cytotec, Arthrotec, Oxaprost , Cyprostol, Mibetec or Misotrol).
W ten sposób wykonana medyczna aborcja jest skuteczna w ponad 97%.
Jeśli mieszkasz w kraju, w którym nie ma dostępu do bezpiecznej aborcji, a chciałabyś ją wykonać przy użyciu Mifepristonu i Mizoprostolu, odwiedź stronę Women on Web www.womenonweb.org. Jest to internetowy serwis medyczny, który połączy cię z lekarzem i zapewni ci medyczną aborcję.

 

 

Zaszufladkowano do kategorii aborcja

Jak ptaki

Znowu nie było końca świata. Do przewidzenia – straszą,  straszą  i nic z tego nie wynika. Może z końcem świata jest podobnie jak z ogniem piekielnym? Wszyscy o nim mówią  niektórzy doczekać się nie mogą… a tu nic. Widać, czymś trzeba ludzkość trzymać za mordę.

Jak przystało na wolne ptaki, na koniec roku zmieniliśmy klimat na cieplejszy. Zajob świąteczny jest zdecydowanie lżej strawny, gdy świeci słońce, a temperatura wody w zatoce przekracza dwadzieścia stopni. W takich warunkach można robić rachunek sumienia, czyli podsumowanie roku. Jako istota zepsuta do szpiku kości, tym razem również niczego nie żałuję. Ani mi się śni zmieniać, pracować nad sobą, czy też przeprowadzać jakiekolwiek korekty. Mam zamiar pozostać taką samą wyuzdaną suką…

DSC_6020

DSC_6119

Zaszufladkowano do kategorii psyche