Pisałam już, że strach trzyma nas za mordę? Strach przed kara bożą, szefem, tym co powiedzą sąsiedzi. Strach przed utratą pracy – bo jak ja wtedy spłacę kredyt (na szczęście jestem od nich w 100% wolna), przed wykluczeniem z „naszej” grupy społecznej. Chcemy się dopasować, być tacy jak reszta hordy. Dlaczego? Już dziecko w piaskownicy wie, że w grupie raźniej. Od najmłodszych lat takie, bądź inne groźby wiszą nad nami.
Zastanawialiście się kiedykolwiek co by było, gdybyście się nie bali? Czy ktokolwiek z was zadał sobie pytanie: jakbym się zachował, gdyby nie moje obawy?
Nie namawiam nikogo do rzucenia pracy, rozwodu, ucieczki od cywilizacji czy innych, pojmowanych przez resztę stada jako destrukcyjne, zachowań. Ja was jedynie proszę, abyście czasem pomyśleli. Nieraz wystarczy sama próba wyobrażenia siebie zbaczającego z drogi wytyczonej przez społeczeństwo, by wywołać atak paniki.
Przyznam wam się – doskonale wiem, jak cudownie jest nic ze swym życiem nie robić. Chodzić jak koń w kieracie i powtarzać sobie, że to spełnienie marzeń.
Dawno zrozumiałam, że nie stać mnie, aby mym życiem rządził strach. Boję się pomyśleć, gdzie byłabym dziś, gdyby nie to…
Traveling I only stop at exits
Wondering if I’ll stay
Young and restless
Living this way I stress less
I want to pull away when the dream dies
The pain sets in and I don’t cry
I only feel gravity and I wonder why…
Nelly Furtado