Jak było?

Dwa dni, cztery kobiety, blisko 300 zdjęć. Słowaczka, Rosjanka, Polka i Brazylijka (o polskich korzeniach). Półnagie ciała, sterczące sutki, dotyk miękkich ust, iskry w powietrzu. Obiad z podłogi, pękające na języku bąbelki prosecco, aromatyczna kawa po irlandzku. Wszystko to złożyło się na niezapomnianą sesję.

Jak było? Słowa tego nie oddadzą…

4 myśli nt. „Jak było?

  1. ejjj!!! Ty wiesz jak ja czekałam na opis?? osz Ty!!! niedobra dziewczynka!
    a tak serio…. zazdroszczę! zazdroszczę ! zbieraj doświadczenia:) kolekcjonuj:) baw się ! nie patrz za siebie tylko bądź szczęśliwa! 🙂 mrrrrr…. ja pomarzę a potem do Pana napiszę 😉

    • Uwierz Su, zdjęcia lepiej o tym opowiedzą niż gdybym, nawet najlepiej, spróbowała namalować to słowami. Boję się, że slow, które oddałyby atmosferę sesji, po prostu jeszcze nie wymyślono… albo pisarka ze mnie marna 😉
      Kolekcjonuję, bawię, zgłębiam, poznaję, badam… siebie, nas, swoje/nasze ciągoty… i jest to cudowna podroż. Ale najpierw musiałam zaczerpnąć głęboki oddech i odłożyć wszelkie obiekcje na bok. Warto było.

  2. Coś pięknego, ty to masz dobrze. Zazdroszczę. Ale pięknie to napisała Su, ciesz się i baw i bądź szczęśliwa.
    A to że czasem nie da się czegoś opisać to dlatego że nie wszystko da się opisać w mowie ludzkiej, istnieje język metafizyczny, transcendentalny który się czuje a nie mówi.

Możliwość komentowania jest wyłączona.