Lubię kiedy boli

Lubię kiedy boli – takie wyznanie zazwyczaj wywołuje konsternację, w związku z czym nie raczę nim postronnych. Większość nie byłaby w stanie ogarnąć koncepcji dążenia do spełnienia przez doświadczenie bólu. A gdyby jeszcze dodać, że niekonieczna jest stymulacja seksualna by osiągnąć orgazm, to niechybnie spojrzeliby jak na kosmitę. Pojęcia nie mają, że tego się nie wybiera, podobnie jak koloru oczu czy wzrostu.

Mając świadomość swych masochostycznych skłonności, można do pewnego stopnia nimi pokierować, wykorzystać je. Trafiając na kompatybilnego partnera, możliwości są ogromne. Wystarczy chcieć.

Kilka dni temu, seksuolog Andrzej Depko zapytał mnie (w ramach rozmowy, której całość ukaże się wkrótce w jego książce) , ile razów potrzebuję, by poczuć podniecenie? Mnie na samą myśl robi się gorąco. Ból fizyczny nie jest niezbędny do „wejścia na orbitę”… ale też ile by go nie było, zawsze jest za mało… Jeszcze nie dotarłam do granicy.

5 myśli nt. „Lubię kiedy boli

  1. Kiedy ja mówię, że lubię ból, słyszę tylko: „a wiesz, że to jest choroba…”; „to powinno się leczyć”; „czy jest coś z tobą nie tak…”. I tak w kółko. Jestem na etapie, że czasem lepiej nie mówić głośno o tym, czego się pragnie najbardziej, by nie być posądzonym o „nienormalność”.

    • Nie nazwalabym tego choroba, a potrzeba duszy. Masochizm ma wiele odcieni… i to jest w nim fascynujace. A ze inni nie tego nie potrafia zrozumiec… coz, maja prawo, bo to dosc zlozona koncepcja.
      Mnie samej pozwala skupic sie w 100% na byciu tu i teraz, doswiadczaniu i odczuwaniu. Wszystko inne staje sie niewazne, znika szara rzeczywistosc. Lepsze niz najlepsze dragi 😉 Warunek podstawowy: musze tego chciec – tylko taki bol ma wlasciwosci ‚lecznicze’. Rzecz w tym, by byc ‚ofiara’ na wlasna prosbe. W tym zawarta jest cala slodycz…

  2. Ja ostatnio o bólu rozmyślalam dużo, patrząc na swoje pręgi na udach i doszłam do wniosku że tu nie chodzi o sam ból, bo jak się jest u dentysty to ten ból podniecający zbytnio nie jest, albo np poród- fuj, rodziłam dzieciaka co ważył 4kg, dziękuje bardzo za taki ból- never again. A więc co następuje- w bólu musi być cel, musi być klimat, ból musi dążyć do czegoś, wtedy jest piękny i podniecający jak np robienie tatuażu, przezywamy ten ból bo wiemy że coś z niego powstanie, tak samo jest w zabawach bdsm i nie chodzi tu tylko o pręgi, choć niektórzy uwielbiają ten widok i malują na skórze batem bo to ich kręci. Mnie w bólu kręci to, że przenosi mnie to do świata gdzie mnie nie ma jako mnie, że jestem tylko ciałem które do kogoś należy i że nie mam nic do gadania.

  3. Och, marzę o porządnym laniu pasem, dominującym partnerze, któremu ufam i całkowicie się oddaję.
    Tylko problem w tym, że nie ufam. Nie potrafię znaleźć odpowiedniego partnera.
    Może kiedyś…

Możliwość komentowania jest wyłączona.