Czy to jeszcze BDSM czy już przemoc?

Wielu osobom nie będącym w żaden sposób związanym z BDSM, ani nie znającym specyfiki tego zagadnienia, wydaje się, że ten rodzaj aktywności seksualnej nie różni się od zwykłej przemocy. Nie twierdzę, że ten problem nie dotyczy społeczności z kręgów s/m, za to uważam, że niezmiernie ważne jest, aby nie mylić ze sobą tychże pojęć.
Rozumiem glosy krytyków mówiących, że tam gdzie jedna strona podnosi rękę na drugą, poniża, ubliża, czy tez stosuje wyrafinowane tortury, tam nie ma partnerstwa i miłości. Rozumiem, ale się z nimi nie zgadzam, gdyż świat BDSM jest światem bardzo specyficznym, i aby go choć trochę zrozumieć, należy zadać sobie trud poznania go chociaż w niewielkim stopniu.
Wierzę, że dla laików może być trudne do pojęcia, jak ktokolwiek dobrowolnie może tkwić w takim układzie, ja jednak zapewniam, że można i wielu tego pragnie.
Gdyby któryś z normalsów usłyszał jak dziewczyny z „klimatów” rozmawiają między sobą np. że dawno nie były bite bądź, że ślady chłosty znikły już zupełnie z ich ciał, włosy zjeżyłyby mu się na głowie.
Niestety, bywa i tak, że początkujący adepci BDSM mylą zwykły sadyzm i przemoc z pięknem dominacji i uległości. Nie mający doświadczenia często nie wiedzą do końca, gdzie leżą granice i czy są jakiekolwiek granice. Prawda jest taka, że ten rodzaj aktywności przyciąga wszelkiej maści dewiantów i głupców, którzy poprzez zlanie kogoś na kwaśne jabłko, leczą własne kompleksy. Po czym poznać i jak odróżnić idiotę szukającego łatwego seksu od Mastera?
BDSM to zaufanie, piękno absolutnego oddania, wymiana energii między partnerami. To coś, co sprawia, że obie strony czują się dobrze i na właściwym miejscu, i tym właśnie różni się od przemocy.

Przemierzając anglojęzyczne strony poświecone dominacji i uległości, natrafiłam na jasno zdefiniowany kanon zachowań, według którego określa się czy to w czym uczestniczymy to s/m, czy też ktoś nadużywa swojej siły i pozycji, stosując przemoc i manipulacje.

S/M to sytuacja kontrolowana, z wcześniej ustalonymi regułami, na które zgadzają się uczestniczące w niej osoby. Strona uległa ma w pogotowiu tzw. safeword, umożliwiający przerwanie sesji w każdym momencie. Dominujący z prawdziwego zdarzenia zna i ma na względzie granice i potrzeby swojego/swojej sub.

No i chyba najistotniejsze, o czym wspomniałam wcześniej – „po” obie strony czują się dobrze, mimo tego że miłość bywa bolesna i zostawia ślady;)

 

Love is patient. Love is kind. It does not envy.
It does not boast, it is not proud
It is not rude, it is not self-seeking, it is not easily angered
It keeps no record of wrongs
Love does not delight in evil but rejoices with the truth
It always protects, always trusts, always hopes, always perseveres.

1 Corinthians 13

 

 

Warto zaglądnąć:

http://en.wikipedia.org/wiki/BDSM

http://www.evilmonk.org/a/abuse00.cfm

 

 

 

 

 

 

3 myśli nt. „Czy to jeszcze BDSM czy już przemoc?

  1. Z samego centrum „duposcisku” donosze: lista jest tak slodka, niewinna i prawdziwa, ze chwyta za serce, a co do sladow na ciele, to poczytaj sobie kamasutre…:-)))

  2. Her, nie wyskakuj mi tu z kamasutra, czytalam wielokrotnie. Mozna powiedziec, ze bylo to moim hobby w wieku 15 lat – chodzilam po antykwariatach i wyszukiwalam rozne wydania i wersje Kamasutry. Znam milosne kasanie, szczypanie, chuchanie, przygryzanie platkow uszu etc. Zdarzylo mi sie trafic kiedys na faceta, ktory mylil sobie opisane w poscie pojecia, i to z kamasutra nic wspolnego nie mialo, slowo;) A, jeszcze cos – deklaruje, ze przeciw sladom na ciele nie mam nic przeciwko, byle nie byly trwalsze niz 2-3 tygodnie… Ech…taka czerwona pupa… ja to wrecz uwielbiam!

Możliwość komentowania jest wyłączona.