Udawany

Wiem, wiem, nijak ma się to do solidarności jajników, ale kiedy myślę udawany orgazm od razu myślę o orgazmie kobiecym. W końcu to ten najsłynniejszy, najbardziej znany, ponoć każda z nas czasem udaje.

Udawałam i ja. Pomimo połknięcia ton literatury traktującej o kobiecym szczytowaniu, w wieku lat dwudziestu traciłam już nadzieję, że i ja kiedyś…

Wiedziałam też, że przecież nie przyczepię sobie tabliczki, że ja z tych nieszczytujących, wiec z grzeczności udawałam.

Dokładnie, z grzeczności. Jak widziałam, że ten biedny facet się naprawdę stara żebym doszła, momentami aż wychodzi z siebie, to mi się go szkoda robiło. Taka byłam miła, że nie chciałam, żeby sobie pomyślał, że coś robi nie tak, więc udawałam.

Wyjaśnienie któremukolwiek, że z orgazmu nici, ale seks i tak mi się podoba, nie wchodziło w grę. Bywają mężczyźni, którzy za punkt honoru stawiają sobie doprowadzenie partnerki do szczyt. Tacy są najgorsi. Po półgodzinie intensywnego masażu łechtaczki jedyne o czym marzysz, to żeby on wreszcie przestał.

Moje udawanie skończyło się gdy poznałam Właściciela. Jemu nie dało się mydlić oczu. Prawdę mówiąc, to jak teraz wyobrażam sobie jak komicznie musiała wyglądać moja inscenizacja szczytowania, to nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Ciężko jest udawać coś czego się nigdy nie przeżyło, i do tego być w swojej roli wiarygodnym. To mnie zdradziło.

Historia z orgazmem w tle zakończyła się happy endem, goodgirl pozwoliła się zaprowadzić na szczyt Właścicielowi i od tej pory już nie musi udawać.

Kobiety nie mają monopolu na udawany orgazm, mężczyznom wychodzi to też całkiem nieźle. Kiedyś ten pomyśl wydawał mi się absurdalny, z biegiem czasu zrewidowałam swoje podejście.

Po co faceci udają orgazm? Z tych samych pobudek co i my. Chcą potwierdzić swoją męskość, a nic tak dobrze temu nie robi jak kilka stosunków pod rząd. Wtedy ona pieje z zachwytu, on zaś puchnie z dumy.

Czasem panowie udają zwyczajnie ze zmęczenia. I tu znowu wracamy do mitu super samca, który zawsze może.

Przyznaję, oni mają trudniej. Przespacerowałam się po rożnych forach i znalazłam sporo dobrych rad, jak udawać tak, żeby partnerka się nabrała.

Poniżej link dla tych, którzy chcą się dowiedzieć jak rozpoznać udawany męski orgazm.

http://www.papilot.pl/article/5519/Mezczyzni-tez-udaja-orgazmy.html

 

Osobiście, mimo niemałego stażu udawaczki, uważam, że najlepiej jest nie oszukiwać.

Jedna myśl nt. „Udawany

  1. I dlatego jestem niewiarygodnie szczęśliwa, że nigdy w życiu nie musiałam udawać, choć też rzadko go miewam. Mam pełne zaufanie do mojego partnera, a on do mnie, więc coś takiego w ogóle nie wchodziłoby w grę;] Poza tym i tak by się poznał:P A że jest również moim pierwszym partnerem, to nie miałam potrzeby udawania wcześniej;p Poza tym jakoś nie wyobrażam sobie, jak facet może udawać, że ma wytrysk, nie mając go oO No nic. Może moja wyobraźnia jednak nie jest tak dobra, jak mi się wydawało;]

Możliwość komentowania jest wyłączona.